Karol Wasiek: Można powiedzieć, że w "szóstkach" idziecie jak burza, bo "rozjeżdżacie" przeciwników, którzy stają wam na drodze. W czwartek pokonaliście na wyjeździe nie byle kogo, bo Stelmet Zielona Góra.
Adam Waczyński: Ciężko powiedzieć, iż rozjeżdżamy kolejnego rywala, bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że z Turowem przegrywaliśmy do przerwy 20 punktami, ale później udało się nam odrobić straty. W meczu z Asseco Prokomem dopiero na samym finiszu zapewniliśmy sobie wygraną. Ze Stelmetem również przegrywaliśmy do przerwy, ale w drugiej połowie zobaczyliśmy, że jesteśmy mocni i potrafimy walczyć. Na pewno cieszymy się z tych zwycięstw, bo są one ważne w kontekście końcowej tabeli. Przed nami pięć spotkań u siebie i ta perspektywa jest bardzo budująca.
Trudno nie zapytać o ten aspekt - co dzieje się z Treflem Sopot w pierwszych połowach?
- Poznajemy możliwości przeciwnika (śmiech). Mamy słabą skuteczność, w dodatku za każdym razem gospodarze byli bardzo zmotywowani od pierwszych minut spotkania. Staramy się to jakoś "ogarnąć" w przerwie i później wychodzimy z takim samym nastawaniem, tak samo mocno, nie zmieniamy nic w swojej grze i to przynosi efekty.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
Z czego bierze się ten brak skuteczności? Element jakieś dekoncentracji, czy po prostu poczucie własnej wartości, że po przerwie i tak to odrobicie?
- Nie, myślę, że nie. To jest kwestia tego, że to nasi przeciwnicy po prostu grają dobra koszykówkę. To nie są słabe zespoły, nie pozwalały nam na zbyt wiele. W fazie "szóstek" gra się, co trzy dni, każdy mecz na innej hali, na inne kosze to nie pomaga. Musi upłynąć trochę czasu, żebyśmy się w te kosze strzelili i byśmy lepiej poczuli tę halę. Najważniejszy jest efekt końcowy.
W lidze NBA też jest taka drużyna, która w pierwszej połowie odpuszcza, a późnej niczym walec rozjeżdża swojego rywala. Wiesz, o której drużynie mówię?
- Oczywiście, że wiem (śmiech). To Miami Heat. Z wielkim podziwem obserwuję to, co wyprawia LeBron James i spółka. Dobrze by było mieć taką serię zwycięstw. Bylibyśmy wtedy bardzo blisko mistrzostwa. Realia niestety są inne i trzeba walczyć do upadłego o każde kolejne 2 punkty.
Jak wyglądał Stelmet ZIelona Góra z nowym graczem - Łukaszem Koszarkiem?
- Nie będę oceniał poszczególnych koszykarzy, bo od tego jest trener Uvalin i cały jego sztab. Łukasz Koszarek jest dopiero trzy dni w nowym zespole, widać, że zapamiętał całkiem sporą ilość zagrywek, ale myślę, iż musi nabrać trochę pewności siebie. Na pewno Stelmet ma wielki potencjał i zobaczymy, czy będzie on odpowiednio wykorzystany.
Duet Hodge-Koszarek to ma prawo zafunkcjonować, czy wręcz przeciwnie?
- Czas pokaże. Duet Koszarek-Blassingame też był początkowo skreślany, a później funkcjonował całkiem nieźle. Myślę, że Łukasz potrafi odnaleźć się w różnych sytuacjach, bo sporo grał na pozycji numer "dwa". Będzie miał szansę się pokazać, bo dostanie swoje minuty. Ten duet ma szansę zafunkcjonować, ale wszystko leży w głowach zawodników.
Wiem, że rozmawialiście przed meczem z Łukaszem Koszarkiem. Co szepnął ci do ucha po tych trzech dniach pobytu w Zielonej Górze?
- (śmiech). Tak to prawda, fajnie było się z Łukaszem znowu zobaczyć. Zdobyliśmy w końcu w zeszłym sezonie srebrny medal. Zamieniliśmy ze sobą kilka słów. Życzę mu w tym sezonie jak najlepszych wyników.
Zdaje się, że jego nazwisko się kiedyś przewijało w kontekście Zastalu.