Mateusz Bartosz: Liczę na swoją porcję minut

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kontuzja Adama Łapety sprawia, że otwiera się szansa przed Mateuszem Bartoszem. 26-letni podkoszowy w kilku ostatnich meczach na stałe wrócił do meczowej rotacji. Czy zadomowi się w niej stałe?

Obecny sezon dla Mateusza Bartosza pełen jest wzlotów i upadków. Rozgrywki zaczynał jako druga czwórka Anwilu Włocławek, następnie na kilka kolejek został relegowany na jedno z najdalszych miejsc ławki rezerwowych. Ostatnio jednak wreszcie jego upór i etyka pracy została doceniona przez trenera Miliję Bogicevicia i od kilku meczów Bartosz jest w stałej meczowej rotacji. - Bardzo cieszę się, że trener dostrzega to, że ja daję z siebie wszystko na treningach, a na meczach staram się pomagać zespołowi jak umiem. Liczę, że w każdym spotkaniu dostanę swoją porcję minut, przynajmniej w takim wymiarze czasowym, jak to było ze Słupskiem - mówi 26-letni podkoszowy Anwilu. W piątek trener Bogicević pozwolił mu przebywać na parkiecie przez 14 minut, a włocławianie pokonali Energę Czarnych 78:69. W ciągu tego niespełna kwadransa Bartosz zdobył dwa punkty, miał cztery zbiórki i jeden blok. Ogółem w czterech ostatnich meczach Polak zdobył 18 punktów i tyle samo zbiórek, podczas gdy w 16 pierwszych meczach sezonu zgromadził łącznie 20 punktów oraz 32 zbiórki. Gry 26-latka nie można mierzyć jednak suchymi statystykami, a zaangażowaniem i walecznością. I nie brak głosów, że jeśli chodzi o serce do gry Bartosz nie ustępuje Krzysztofowi Szubardze. [i]

- Mam nadzieję, że w to, że gram ostatnio trochę więcej to nie przypadek. Formę raz się ma lepszą, raz gorszą, ale ja uważam, że wiele można nadrobić zaangażowaniem i dobrą grą w obronie. Dlatego cieszę się, że jakąś cegiełkę mam w tych ostatnich wynikach zespołu[/i] - tłumaczy Bartosz. Odkąd wrócił do meczowej rotacji, Anwil wygrał cztery z ostatnich pięciu meczów, a w piątek pokonał słupszczan po dogrywce. - To był bardzo ciężki mecz, ale my ogólnie potrafimy grać bardzo dobrze w obronie i myślę, że tym meczem pokazaliśmy, że tak właśnie jest. Oczywiście, gdy zostawiamy dużo energii w obronie, to wówczas może odbijać się na ataku. Na szczęście przeciwko Enerdze Czarnym ta skuteczność odnalazła się w kluczowym momencie - opowiada zawodnik Anwilu.

Źródło artykułu: