Rosie bardzo zależało na zwycięstwie w Kołobrzegu

Z tournee po nadmorskich miejscowościach radomski beniaminek wraca z wyrównanym bilansem. Przedstawiciele Rosy nie ukrywają, że po porażce w Koszalinie bardzo zależało im na wygranej w Kołobrzegu.

W trakcie trzech dni poprzedzających święta wielkanocne koszykarze Rosy rozegrali, tak jak w pierwszej kolejce drugiego etapu, dwa spotkania. Na długi nadmorski wyjazd wybierali się z nadziejami podtrzymania szans na wejście do fazy play-off, jednak już pierwsze starcie praktycznie przekreśliło tę możliwość.

- Straciliśmy szansę, są cztery punkty przewagi dwóch zespołów, bezpośrednie mecze z nimi mamy na minus, zostało sześć kolejek do końca, więc te szanse są już tylko iluzoryczne - potwierdził po pojedynku z AZS-em Koszalin trener radomskiej ekipy, Wojciech Kamiński. Na myśli miał oczywiście drużyny ze Starogardu Gdańskiego i właśnie Akademików.

Pomimo właściwie teoretycznych szans na zakwalifikowanie się do czołowej "ósemki", szkoleniowiec wymaga od zawodników pełnego zaangażowania w pozostałych spotkaniach bieżących rozgrywek. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebyśmy odpuścili. To są zawodowcy, grają za pieniądze. Poza tym, ci ludzie grają o kontrakty na przyszły sezon. Może mają już propozycje, ale jest też szansa, że część z nich otrzyma oferty z Radomia - zaznaczył.

Kamiński dysponuje szerokim składem i jest przygotowany na sytuację, gdy któryś z koszykarzy będzie ewentualnie "odpuszczał". - Nie myślę nawet o tym, żebyśmy położyli się na parkiecie i myśleli już o wakacjach. Mam dwunastu ludzi i jeśli będę widział, że ktoś chce udać się na plażę, to zastąpię go następnym graczem - zapowiada.

W Kołobrzegu Rosa odniosła zwycięstwo, pomimo iż w początkowych dwudziestu minutach nie radziła sobie najlepiej. - Nie grało nam się dobrze, bardzo słaby początek meczu w naszym wykonaniu - przyznał na konferencji prasowej opiekun beniaminka. Druga połowa była już dużo lepsza. - Tym razem się pozbieraliśmy, zawodnicy pokazali, że potrafią grać. To cieszy. Walczymy dalej o jak najlepsze miejsce - dodał.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Satysfakcji z pokonania Kotwicy nie krył również Hubert Radke, najlepszy gracz klubu z Mazowsza w sobotnim starciu (14 punktów i 6 zbiórek-przyp.red.). - Bardzo zależało nam na zwycięstwie po przegranym meczu w Koszalinie. Na początku gra nam nie wychodziła. Złapaliśmy jednak rytm pod koniec pierwszej połowy, później przełamaliśmy przeciwnika - przypomniał podkoszowy. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie - raz jedna, raz druga drużyna osiągała przewagę. Ostatecznie to ekipa z Mazowsza lepiej opanowała sytuację i wygrała z Czarodziejami z Wydm już po raz trzeci w tym sezonie. - Po powrocie z szatni udało nam się powrócić na prowadzenie i odnieśliśmy dość przekonujące zwycięstwo - zakończył Radke.

W sobotę radomianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa
W sobotę radomianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa
Źródło artykułu: