Energa Czarni w pierwszej rundzie aż cztery z pięciu meczów rozegrali na wyjeździe, a tylko jeden z nich zakończył się ich końcowym sukcesem. W takim wypadku każde kolejne spotkanie jest dla podopiecznych Andreja Urlepa grą o być, albo nie być. Czarni mają tylko teoretyczne szanse na zajęcie miejsca wyższego niż szóste, a ewentualna porażka z Asseco Prokomem zupełnie zniweczy ich szanse na końcowy sukces.
- Wiemy, że szanse na zajęcie miejsca wyższego niż szóste są niewielkie. Chcieliśmy mieć przewagę własnego parkietu, bo jest to niewątpliwy spory atut w rywalizacji play-off. Wciąż nie wiadomo, czy nam się uda, ale jeżeli nie, to nie zmienia to faktu, że będziemy w pełni zmobilizowani i skoncentrowani, bez względu na to czy przyjdzie nam się zmierzyć z Treflem, Anwilem czy też Prokomem - stwierdził opiekun słupskiej drużyny.
- Ostatnimi czasy można było odnieść wrażenie, że mało kto szanuje Asseco Prokom, ze względu na tę całą sytuację, jaka się wokół nich pojawiła. Jednak oni cały czas dysponują bardzo doświadczonymi i zdolnymi zawodnikami, którzy poprzez choćby wieloletnie występy w Eurolidze nabrali potrzebnej pewności. Gdynianie mogą mieć problemy w play-offach, gdzie gra się dzień po dniu, ale w obecnej sytuacji są w stanie pokonać każdego. Zresztą widać to po ich ostatnich wynikach - pokonali Anwil, a porażka choćby z Treflem wynikała jedynie z ich prostych błędów. To wszystko pokazuje, jak ciężki czeka nas czwartkowy pojedynek - kontynuował Słoweniec.
Trudno się z nim nie zgodzić. Gdynianie mimo utraty dwóch czołowych zawodników - Łukasza Koszarka oraz Adama Hrycaniuka prezentują się z bardzo dobrej strony. Zawodnicy, którzy przez wiele lat, byli przyzwyczajeni do wygrywania, teraz muszą oswoić się z nową rolą i sytuacją w jakiej się znaleźli. Na szczególne słowa uznania zasługuje szczególnie Rasid Mahalbasić. Bośniak z austriackim paszportem wyrósł obok Przemysława Zamojskiego na głównego lidera gdyńskiej drużyny.
- Każdego dnia czuję, że staję się coraz lepszym koszykarzem. Dużo uczę się od trenera Adamka oraz pozostałych zawodników i próbuję to wykorzystywać w meczach. Mimo, że nasz skład się osłabił, nadal jesteśmy drużyną. Nie poddamy się do samego końca - powiedział Bośniak.
Jednak jedynie ambitna postawa to może być za mało do wywiezienia dwóch punktów ze Słupska. Szczególnie chodzi tutaj o strefę podkoszową, w której Asseco może liczyć tylko na wspomnianego wcześniej Mahalbasicia oraz Roberta Witkę.
Czarni natomiast dysponują jednym z najsilniejszych, o ile nie najsilniejszym zestawem podkoszowym w całej lidze. Gra podkoszowa była sporą siłą słupszczan w bieżącym sezonie, a po dojściu Bryana Davisa, który we wtorek podpisał kontrakt z Czarnymi Panterami, powinna stać na jeszcze wyższym poziomie. Występ Amerykanina, co prawda stoi pod znakiem zapytania, jako, że oczekuje on na list czystości, ale nie zmienia to faktu, że trener Andrzej Adamek ma twardy orzech do zgryzienia przed czwartkowym pojedynkiem.
Mecz Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia w czwartek o godz. 19.