Stawka zrobiła swoje. Tak pokrótce można opisać sobotnie spotkanie przemyślan z ekipą SKK. Mając świadomość, iż w grę wchodzi utrzymanie ligowego bytu, miejscowi od początku starali się zaznaczyć swoją wyższość, prezentując przy tym dość poprawny basket. Zresztą już sam początek skwitowany prowadzeniem 11:4 mówił sam za siebie. Bardzo aktywny był Tomasz Przewrocki. Doświadczony obwodowy mimo upływu lat wykazywał dużą aktywność i stanowił zagrożenie dla rywala.
Ten z kolei obudził się dopiero po paru chwilach. Widząc nabierającą tempa
"podkarpacką maszynę" postanowił odpowiedzieć. Za sprawą Radosława Basińskiego oraz Marcina Chodkiewicza odrobił straty, co jednocześnie zmusiło podopiecznych Mariusza Zamirskiego do większego wysiłku. Ponownie musieli oni bowiem "przykręcić śrubę", by uzyskać jakikolwiek dystans.
Trzeba przyznać, że krok po kroku zaczęli pożądany scenariusz realizować. W drugiej kwarcie mozolnie oddalali się od ekipy z Mazowsza hołdując nadziei, że długą przerwę spędzą w lepszych nastrojach aniżeli goście. Kilka dobrych zagrań pokazał Bartosz Bal. Coraz głośniej dawał o sobie znać Grzegorz Płocica. Niekonwencjonalny strzelec fakt faktem nie zawsze odznaczał się perfekcyjną skutecznością, ale potrafił wymuszać faule, które skutkowały między innymi rzutami osobistymi.
W rewanżu ciężar odpowiedzialności przejął wspominany Chodkiewicz, lecz cały jego kolektyw ewidentnie spowolnił, więc normalne, że znalazło to odzwierciedlenie w ogólnym rozrachunku. Na piętnastominutową pauzę faworyci zdecydowanej części publiczności schodzili wygrywając 30:24, wobec czego czuli przynajmniej mały komfort.
Zmiana stron pierwotnie nie odmieniła specjalnie oblicza rywalizacji. "Lonia" utrzymywała bezpieczny dystans, jednak każdy ewentualny zryw oponenta mógł zniweczyć cały poniesiony wcześniej trud. Dopiero Michał Musijowski wydatnie wpłynęło na bieg wydarzeń. Wychowanek "Przemyskich Niedźwiadków" zapisał pozytywną kartę, trafiając między innymi za trzy, po czym wynik brzmiał 46:30. Wówczas pierwszy raz tego wieczoru zarysowała się większa dysproporcja, a siedlczanom ich sytuacji raczej nikt nie zazdrościł. Oczywistym zatem się stało, że jeśli momentalnie nie zaatakują to triumf pozostanie jedynie w sferze marzeń.
Uczciwie należy oddać, że taki stan rzeczy drużyna ze wschodniej części Polski zawdzięczała w takim samym stopniu obronie. W tej formacji zawodnicy wykazali się dużym zaangażowaniem i ku uciesze sztabu szkoleniowego zachowywali odpowiedni poziom koncentracji.
W decydującej odsłonie wedle przypuszczeń wicemistrz Polski z lat dziewięćdziesiątych przypieczętował zwycięstwo. Dalej brylował Płocica, notabene najskuteczniejszy koszykarz całej konfrontacji. Wspierali go Artur Mikołajko i wymieniany wcześniej Bal. Ich trafienia wystarczyły, by zbliżyć się choć trochę do pozostania na zapleczu ekstraklasy, a cały team powinien uczynić co w jego mocy, żeby w niedzielę powtórzyć ten wyczyn.
SKK z kolei ma nad czym myśleć. Zdobywając zaledwie 54 "oczka" nie da się zdobyć pełnej puli, szczególnie na trudnym terenie.
Budimpex-Polonia Przemyśl - SKK Siedlce 68:54 (15:14, 15:10, 18:10, 20:20)
Polonia: Płocica 16, Bal 11, Mikołajko 8, Wyka 8, Musijowski 7, Przewrocki 6, Zabłocki 5, Partyka 4, Urban 3, Kolowca 0.
SKK: Basiński 13, Kulikowski 8, Chodkiewicz 7, Deja 6, Sobiło 6, Rapucha 6, Bal 2, Gałan 2, Lewandowski 2, Sulima 2, Czyż 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Polonii. Drugi mecz w niedzielę o godzinie 17.