Na początku jeden z liderów Śląska Wrocław opowiadał o przyczynach wyjątkowo wyrównanego i zaciętego meczu - Były na nas zasieki pod koszem. Może mówię trochę niezrozumiale, ale chodzi o to, że mieliśmy otwarte pozycje do rzutów, a niektórzy z nas się wahali. To była pierwsza przyczyna takiej zaciętej walki, a drugą był na pewno fakt, że naprawdę często nie trafialiśmy spod kosza - mówił Radosław Hyży.
- Moglibyśmy być bardziej agresywni, ale myślę, że pierwsze śliwki - robaczywki. Uważam, że to był pierwszy mecz, trudny ze względów psychologicznych, bo wiemy, że zaczęliśmy ligę od porażki - mi się wydaję, że to było gdzieś w naszych głowach. Teraz wydaje mi się, że będzie coraz lepiej, bo naprawdę bardzo mocno trenujemy, dlatego wydaje mi się, że drugi mecz będzie lepszy w naszym wykonaniu - podkreśla zawodnik.
Śląsk Wrocław słynął w tym sezonie z tego, że szeroka rotacja i głębia składu były jego atutami - Powiedziałbym, że nie wykorzystaliśmy faktu, że Start ma krótką ławkę, bo zbyt pasywnie graliśmy. Obrona w pierwszej lidze jest pasywna i wyczekująca - przeciwnicy nas nie atakują, mamy wolne pozycje, możemy grać jeden na jeden. Oni czekają na nas wgłębi pola. Musimy to wykorzystać - większa agresja w ataku, bo to nie jest zespół, który gra dobrą koszykówkę. Żeby nie było, że mówię źle o przeciwnikach, bo chodzi o to, że naszą powinnością jest najbliższy mecz wygrać - ocenia gracz.
Drugi mecz Śląska i WIKANA Start SA Lublin już w niedzielę o 20:00 we Wrocławiu. WKS prowadzi w serii 1:0.
A co będzie z lepszą ekipą niż Lublin bez Wilczka?
Na szczęście "powtórki z r Czytaj całość