Michał Fałkowski: Niespójnie karygodna polityka ligi

Liga informuje o karach wybiórczo czy może jednak wybiórczo kary wymierza? A może wreszcie zmieniła politykę informacyjną w tym aspekcie?

Walter Hodge bezpośrednio po zakończeniu meczu podszedł w okolice stolika sędziowskiego i zwrócił się do jednego z sędziów boiskowych w obraźliwych słowach. Za to zachowanie zawodnik (...) nie będzie mógł zagrać w dwóch najbliższych spotkaniach Tauron Basket Ligi. Wysokość kary jest związana z tym, że to już kolejne podobne przewinienie tego zawodnika w tym sezonie. Hodge zapłaci także 5000 zł. 

Quinton Hosley został z kolei ukarany finansowo (...) pięć tysięcy złotych kary regulaminowej (za faul dyskwalifikujący) oraz dodatkowe dwa tysiące złotych kary dyscyplinarnej.


Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Taką informację, po wycięciu mniej istotnych detali, opublikowała w czwartek oficjalna strona rozgrywek, plk.pl. Abstrahując od tego czy kara jest słuszna czy nie, czy wśród ukaranych nie brakuje prowokującego Marcina Stefańskiego czy nie (dla mnie nie brakuje, w końcu trash-talking wykorzystywał sam Michael Jordan), bardziej zastanawia mnie jednak jeden fakt - dlaczego liga zdecydowała się upublicznić tego newsa?

Dlaczego teraz?

Wcześniej władze ligi nie kwapiły się by dzielić się z opinią publiczną wiedzą na temat ewentualnych kar, które "wlepiały" zawodnikom bądź trenerom. Mam nadzieję więc, że wraz z informacją o Walterze Hodge'u i Quintonie Hosley'u wprowadzono nowy trend - kibice będą dowiadywać się o karach w imię szeroko pojętej transparentności i przejrzystości ligi. W końcu podążajmy śladem najlepszych: w NBA ogłaszanie kar finansowych czy dyscyplinarnych jest normą, tak samo jak podawanie sum kontraktów. Do ujawniania zarobków koszykarzy jeszcze chyba nie dojrzeliśmy jako społeczeństwo, ale jeśli chodzi o wysokość kar? Dlaczego nie.

Gorzej, jeśli to zmiana tylko tymczasowa, podjęta całkowicie ad hoc, i owe podejście nie będzie miało ciągłości w przyszłości. Gorzej, jeśli podyktowana jest tylko tym, że dotyczy dwóch najbardziej medialnych zawodników ligi.

Skąd taki wniosek?

Dotychczasowe działania ligi w tej kwestii są wyjątkowo niespójne. Zdecydowano się upublicznić sankcje wobec duetu Ho-Ho, ale nie mamy żadnej wiedzy na temat ewentualnych represji w stosunku do Michaela Hicksa i J.T. Tillera za bójkę (niemalże regularną, uliczną bójkę!) w meczu Polpharma-Jezioro. A przecież to spotkanie odbyło się wcześniej, niż Trefl-Stelmet. Czyżby liga potrafiła zareagować natychmiastowo w jednej sytuacji, by w drugiej nie wyciągnąć konsekwencji? Mniemam jednak, że w tym przypadku zabrakło spójności - nieoficjalnie mówi się bowiem, że liga ukarała gospodarzy tego starcia kwotą 14 tysięcy złotych za to, że w trakcie bójki na parkiecie pojawiły się... nieuprawnione osoby. W tym przypadku ochroniarze, którzy chcieli rozdzielić koszykarzy.

Kuriozum? Podwójne - nie dość, że nie ma decyzji w sprawie ukarania uczestników bójki (nieoficjalnie mówi się o 5 tysiącach złotych dla Hicksa), to jeszcze liga karze gospodarza/organizatora meczu za to, że na parkiecie pojawili się rozjemcy. Dla mnie jest to po prostu wyciąganie rąk do klubowych kas.

To jednak nie koniec - kilka kolejek temu karę finansową otrzymał Ruben Boykin za uderzenie Valdasa Dabkusa. O tym fakcie liga również nie poinformowała, a news przekazał jedynie jeden z portali. Z kolei mój kolega redakcyjny sam musiał drążyć temat w lutym tego roku, gdy wspomniany wcześniej Hodge został ukarany za ocenianie pracy sędziów. Oficjalnej notki na stronie plk.pl brak. Tak samo jak w przypadku Boykina.

No i na koniec - wisienka na torcie, czy "flip the bird" w wykonaniu Dariusz Szczubiała. Poniżej tylko screen ale na filmie (mistrzostwo świata - film wykonała lokalna telewizja, a sam filmik był oficjalnym skrótem z meczu wymaganym przez ligę!) wyraźnie widać, że szacowny trener pokazał środkowy palec w kierunku jednego z arbitrów. Albo przespałem kilka tygodni, albo mi się wydaje, że trener nie otrzymał żadnej kary (nieoficjalnie mówi się o... 3 tysiącach złotych)? A przecież kilkumeczowa dyskwalifikacja w tym momencie byłaby absolutnie adekwatna i, co więcej, oczekiwana.

***

Przy okazji kar, jedna istotna sprawa - wysokość kar. Dla mnie kolejny dowód na to, że lidze nie chodzi o resocjalizację czy prewencję. Przede wszystkim chodzi bowiem o pieniądze.

Gdyby lidze naprawdę zależało na usunięciu tego typu zachowań, zastosowałaby prosty mechanizm - każemy zawodnika karą meczu lub dwóch pauzy, a klub zawodnika zabiera mu za ten okres (w końcu brak gracza odbija się przede wszystkim na drużynie) odpowiedni procent pensji.

W NBA, które powinno być wzorem, za ocenianie pracy sędziów zawodnicy otrzymują zazwyczaj 25 tysięcy dolarów kary. Za udział w bójce sankcje są oczywiście wyższe, ale wynikają z konkretnych podstaw - liczby meczów, w których gracz-uczestnik bójki nie może wystąpić. Nie tak dawno karę meczowej dyskwalifikacji orzeczono dla Roy'a Hibberta i David Lee. Tego pierwszego pauza kosztowała 124 tysiące dolarów, a drugiego – 116. Liga się jednak na tym nie wzbogaciła.

W Tauron Basket Lidze kary pieniężne są na porządku dziennym. Od maja 2012 roku do kwietnia roku obecnego Walter Hodge musiał czterokrotnie (!) naruszać regulamin ligi, by ta w końcu zawiesiła go na dwa mecze. Wcześniej ograniczano się tylko do sankcji finansowych, które mogły sięgnąć nawet 30 tysięcy złotych.

Źródło artykułu: