Weeden ma swój świat - komentarze po meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot

Anwil Włocławek przegrał u siebie z Treflem Sopot 64:70, a po meczu nie zabrakło ciekawych komentarzy. Na konferencji prasowej, poza trenerami, pojawili się również Marcus Ginyard i Kurt Looby.

Mariusz Niedbalski (trener Trefla Sopot): Bardzo duża stawka tego meczu spowodowała, że w pierwszej połowie mniej było tej dobrej, skutecznej koszykówki, a oba zespoły skupiły się głównie na walce fizycznej. Oba zespoły były dobrze przygotowane, wykonały bardzo dobrą pracę scoutingową i podczas meczu zatrzymały swoje najgroźniejsze bronie. Wiedzieliśmy jednak, że gdy w trzeciej kwarcie wyjdziemy na parkiet z jeszcze większą energią, to fakt ten sprawi, że zaczniemy budować swoją przewagę. Byłem pewny tego, gdyż w pierwszej połowie Krzysztof Szubarga grał pełne 20 minut i wiedziałem, że musi zacząć popełniać błędy. Wybroniliśmy ponadto kilka kluczowych akcji przeciwnika, dobrze broniliśmy grę z kontry i wydawało się, że mamy sporą przewagę. Mój zespół ma jednak to do siebie, że lubi dawać prezenty rywalom i stąd doszło do nerwowej końcówki, choć, mam wrażenie, cały czas mieliśmy mecz pod kontrolą.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Milija Bogicević (trener Anwilu Włocławek): Gratulacje dla Trefla. Do trzeciej kwarty mieliśmy mecz pod kontrolą, niestety później całkowicie straciliśmy rytm grania i wszystko, co zbudowaliśmy wcześniej, zmarnowaliśmy w cztery minuty. Potem musieliśmy gonić Trefla i niestety to nam się nie udało. Mieliśmy bardzo duże problemy z rzutami z daleka, trafiliśmy tylko dwa z 19 prób. Dodatkowo, mieliśmy problemy z grą pod koszem, gdyż Seid Hajrić znowu nie zagrał dobrego spotkania, tak jak to było w Słupsku. Dodatkowo naszym wielkim problemem jest Weeden, który ma swój świat i chce warunkowo grać, a ja tego nie mogę zaakceptować.

Kurt Looby (Trefl): Kluczem było to by zrealizować przedmeczowe założenia, które przekazywali nam trenerzy. Podczas meczu wiele było wzlotów i upadków, graliśmy falami, ale w najważniejszych momentach zachowaliśmy koncentrację i wygraliśmy.

Marcus Ginyard (Anwil):  Zaczęliśmy mecz z dużą energią i długo toczyliśmy wyrównany bój z przeciwnikiem. Niestety, cała energia, z którą graliśmy w pierwszej połowie, uleciała z nas po przerwie i ostatecznie przegraliśmy. Ta porażka to splot wielu czynników - słabej walki o zbiórki w drugiej połowie, słabej skuteczności rzutów za trzy, rzutów wolnych. Mimo wszystko mieliśmy swoje szanse, ale niestety te drobne rzeczy zadecydowały o porażce.

Komentarze (5)
avatar
Krako
14.04.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
haha , to tak jak nasz Q.Hosley , ten to hu... wie co on czasami ma w głowie jak rozgrywa pilke ;/