Nie udało się obronić I ligi koszykarzom z Siedlec. SKK w sobotni wieczór doznał trzeciej porażki w rywalizacji z Polonią Przemyśl. Przed sezonem w taki scenariusz wierzyło nie wielu, jednak rzeczywistość dla ekipy z Mazowsza okazała się brutalna. Siedlczanie okazali się największym rozczarowaniem w sezonie 2012/2013.
- Zostałem grabarzem koszykówki siedleckiej - przyznał po meczu Wiesław Głuszczak. - Każdy z trenerów przeciwnych zespołów podczas spotkań z nami mówił, że nasze miejsce nie jest na dole tabeli, a znacznie wyżej. Mamy nazwiska, które powinny gwarantować nam przynajmniej utrzymanie. Ale niestety coś nie zadziałało - dodaje opiekun SKK.
Przed sezonem w drużynie z Siedlec zaszło sporo zmian w składzie. Z klubu odszedł Paweł Kowalczuk oraz Łukasz Ratajczak, w ich miejsce pojawili się: Marcin Chodkiewicz, Rafał Kulikowski oraz Tomasz Deja. - Naszym podstawowym bólem był brak klasycznego centra. Patrząc np. na AZS Poznań, zespół który był skazywany na porażkę, miał w składzie typowego centra (Adama Metelskiego), plus młodych z wielką ochotą do grania i to wypaliło. Zaczęli grać i potrafili ogrywać dobre zespoły - analizuje doświadczony szkoleniowiec.
Wielu kibiców zastanawia się jaki los czeka Siedlecki Klub Koszykówki. Już dziś wiadomo, iż wsparcie finansowe miasta będzie na zdecydowanie innym poziomie niż w poprzednich latach. - Nie chciałbym aby to się rozsypało. Ja z Tomkiem Araszkiewiczem zrobimy wszystko, aby zespół dalej istniał. Szkoda, że na II-ligowym poziomie. Mam nadzieję, ze zarząd się nie podda, bo byłoby szkoda. Od niego teraz dużo zależy na jakim poziomie to będzie funkcjonować. Nie ma powodu, żeby koszykówka męska na szczeblu centralnym nie istniała - kończy Wiesław Głuszczak.
Czy koszykówka w Siedlcach wróci jeszcze na poziom I-ligowy?