Stanęliśmy murem za zespołem - rozmowa z Marcinem Kozakiem, prezesem AZS Koszalin

Prezes AZS Koszalin na łamach portalu Sportowefakty.pl opowiada o tym, jak uzdrowiono sytuację w zespole w czasach kryzysu. - Nie było stosowanych żadnych sankcji finansowych - twierdzi Marcin Kozak.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Karol Wasiek: W sobotę rozpoczynacie batalię w ćwierćfinałach Tauron Basket Ligi. Waszym rywalem będzie Trefl Sopot. Jakie nastroje panują w koszalińskim obozie przed tym starciem?

Marcin Kozak: Po siedmiu zwycięstwach z rzędu odniesionych w bardzo dobrym stylu nastroje są niemal znakomite. Wszyscy w zespole z wielką niecierpliwością wyczekują tego sobotniego spotkania. Drużyna przygotowywała się w komplecie do tej rywalizacji, co jest bardzo istotne. Jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni do meczów z Treflem Sopot, chcemy sprawić niespodziankę.

Z waszego obozu dobiegały takie sygnały, że chcieliście trafić na Trefla Sopot w fazie ćwierćfinałowej. Potwierdza pan te doniesienia?

- Powiem szczerze, że zdania były podzielone i to się zmieniało z każdym dniem. Na pewno nie chcieliśmy wpaść na PGE Turów Zgorzelec, dlatego tak ważne było dla nas zajęcie siódmego miejsca. Wygrana w pierwszej rundzie z Treflem byłaby bardzo dużym sukcesem dla naszego zespołu. Myślę, że jest to dobry przeciwnik.

Lepiej grać w pierwszej rundzie play off z Treflem Sopot, czy Stelmetem Zielona Góra?

- Patrząc przez pryzmat sezonu zasadniczego to ze Stelmetem Zielona Góra toczyliśmy dwa wyrównane pojedynki, które przegraliśmy w samych końcówkach na własne życzenie. Stelmet jest to już nieco inna drużyna niż z początku sezonu, szczególnie są dużo silniejsi na obwodzie. Grali oni jednak dosyć nierówno w sezonie zasadniczym. Prezentowali na pewno słabszą obronę niż Trefl. Sopocianie są drużyną scementowaną, która gra w zasadzie w jednym składzie od początku sezonu. To na pewno duża siła tego zespołu. Nie ma to dla nas znaczenia, czy zagramy przeciwko Treflowi Sopot, czy Stelmetowi Zielona Góra. Chcemy wypaść tak samo dobrze, jak w poprzednim roku przeciwko Asseco Prokomowi Gdynia.

Mówi pan, że Trefl jest bardzo scementowaną drużyną. W takim razie, gdzie będziecie szukać swoich przewag?

- Wydaje się, że mamy przewagę pod koszem, ale Trefl z kolei ma bardzo dobrych graczy obwodowych. Myślę, że możemy rywalizować z sopocianami jedynie wtedy, kiedy będziemy grali jako zespół, dobrze uzupełniający się kolektyw. Gra zespołowa będzie kluczem do sukcesu.

Ten kolektyw narodził się dopiero w połowie "szóstek", bo na początku nie było tak kolorowo..

- Powiem szczerze, że ten sezon jest bardzo dziwny. Dla mojej osoby są to kompletnie nowe doświadczenia. Mieliśmy wielkie przeobrażenia w składzie zespołu, później dołek trwający bardzo długo. W naszych głowach rodziło się wiele pomysłów, jak tę sytuację ozdrowić. Cieszy to, że przed najważniejszą częścią sezonu zespół się pozbierał, zrozumiał, iż koszykówka to gra zespołowa, a nie tylko indywidualne popisy. To widać teraz na boisku, jak i na treningach.

Jak uzdrowiliście w takim razie tę sytuację?

- Dwie porażki na wyjeździe ze Startem Gdynia oraz Polpharmą Starogard Gdański były takim momentem, gdzie ta spirala zawodu, krytyki zespołu sięgnęła zenitu. Zawodnicy byli naprawdę rozbici, relacje między nimi nie były najlepsze, nie ma co ukrywać. Wówczas postanowiliśmy, że staniemy murem za tą drużyną. Odbyliśmy wtedy rozmowę na porannym treningu, po tych dwóch porażkach wyjazdowych. Zawodnicy widząc zarząd na treningu byli przekonani, że ta spirala zawodu będzie się jeszcze powiększać - np. że wprowadzimy jakiś wariant oszczędnościowy. My zadziałaliśmy wręcz przeciwnie, bo pokazaliśmy im, że jesteśmy z nimi do samego końca. Nie było stosowanych żadnych sankcji finansowych. Od tamtej pory zespół zaczął prezentować się o niebo lepiej.

Pierwszy mecz z Treflem Sopot gracie w sobotę a nie w niedzielę, tak jak to pierwotnie zakładano. Kolejny mecz dopiero we wtorek. Czy taki układ wam pasuje?

- To nie jest nasza decyzja. Trefl Sopot zwrócił się do nas z taką prośbą, ponieważ Ergo Arena okazała się zajęta w tym pierwotnie terminie. Mogliśmy rozegrać mecz w niedzielę o godzinie 13:00, ale taki układ nam kompletnie nie pasował. Wolimy grać w sobotę o 20:00, bo to jest dobra pora na rozgrywanie spotkań. Przez to nie zostajemy w Sopocie na dłużej, bo po pierwszym meczu wracamy do Koszalina, gdzie odbędziemy treningi.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Filip Dylewicz: Walczymy o mistrzostwo!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×