Historyczny sukces koszykarzy z Krosna

Siódme miejsce w rundzie zasadniczej nie przeszkodziło krośnianom awansować do finału I ligi koszykarzy. To historyczny sukces ekipy z Podkarpacia, która czeka na przeciwnika w walce o TBL.

W niedzielę PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno po raz trzeci pokonał AZS WSGK Polfarmex Kutno. Wygrana 93:89 była możliwa, mimo że w meczu zagrało zaledwie siedmiu zawodników. - Kibice byli naszym ósmym, dziewiątym, dziesiątym, jedenastym i dwunastym zawodnikiem. Mieliśmy siedmiu graczy do dyspozycji. Wszystko zrobiliśmy, aby wygrać i wygraliśmy - przyznał trener Dusan Radovic.

Jego drużyna już od połowy sobotniego spotkania musiała radzić sobie bez duetu rozgrywających. Kontuzji nabawili się Kamil Łączyński i Rafał Glapiński. Były to zbyt dotkliwe ciosy, by zespół, który początkowo nawet prowadził zdołał nawiązać walkę. Wnioski z popełnionych błędów zostały jednak szybko wyciągnięte. - Wykorzystaliśmy to, w czym w sobotę popełnialiśmy błędy. Mówiłem, żeby Pisarczyk, Adamczewski i Oczkowicz grali jeden na jeden. Wszystko poszło tak, jak powinno - stwierdził Radovic.

Emocji nie zabrakło za to w niedzielę. Napięcie podwyższył kapitan krośnieńskiej ekipy, który najpierw spudłował dwa rzuty wolne, by chwilę później pod presją malejącej przewagi nie rozczarować miejscowej publiczności. - Emocje sięgały zenitu. Powinny wpaść cztery wolne. Dobrze, że tak to się potoczyło. Niepotrzebna nerwowa końcówka, bo prowadziliśmy już kilkunastoma punktami. Sami stworzyliśmy sobie takie sytuacje. Głupie straty, zaczęliśmy się bawić. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - powiedział po zakończeniu spotkania Dariusz Oczkowicz.

Na szczególne pochwały z ust kapitana zasłużył Dawid Adamczewski, który w niedzielę rozegrał pełne czterdzieści minut. W tym czasie wielokrotnie zaskakiwał rywali udanymi akcjami i w niczym nie przypominał, że cały sezon spędził głównie na ławce rezerwowych. - Wielu zawodników by się spaliło. To nie jest mecz ligowy o punkty w tabeli, tylko półfinał. Tylko chylić ukłony w jego stronę - ocenił Oczkowicz.

Koszykarze z Podkarpacia mają niespełna tydzień, by przygotować się do finałowych starć. Pierwsze dwa mecze rozegrają w najbliższy weekend na wyjeździe. Nie wiadomo jednak, czy udadzą się do Wrocławia, czy Torunia. - Coś musimy przygotować. Liczymy, że Kamil Łączyński wróci do zespołu. Tak samo Rafał Glapiński i Andrzej Misiewicz. Z tymi trzema zawodnikami mamy duże szanse. Gramy dobrą koszykówkę i mamy duże szanse ze Śląskiem, jak Śląsk awansuje - zakończył trener Radovic.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: