Kluczowe dla losów tego spotkania były ostatnie akcje czwartej kwarty. 11 sekund przed końcem faulowany był Sime Spralja, który z zimną krwią wykorzystał dwa rzuty wolne, wyprowadzając Trefl na prowadzenie 72:70. Ciężar ostatniej akcji w drużynie AZS wziął na siebie Sek Henry. Amerykanin wszedł pod kosz i nie tylko zdobył dwa punkty, ale wymusił przy tym faul. Upadek po kontakcie ze Spralją sprawił, że Henry nabawił się urazu nadgarstka, wobec czego na linii rzutów wolnych stanął Bartłomiej Wołoszyn. Skrzydłowy AZS, który dotychczas w sezonie trafił 26 z 28 takich prób, spudłował, a rzut rozpaczy Ronalda Davisa nie doszedł celu i obie drużyny czekała dogrywka.
Dodatkowe pięć minut spotkania było tak samo wyrównane, jak decydujące akcje regulaminowego czasu gry. Przez ostatnie 90 sekund dogrywki aż sześć punktów dla AZS zdobył Łukasz Wiśniewski. Mylili się natomiast sopocianie, którzy nie potrafili trafić z gry. Decydujący rzut z dystansu spudłował Spralja i było jasne, że gospodarze nie wypuszczą z rąk swojej historycznej szansy. AZS wygrał 84:79, czym zapewnił sobie grę w półfinale play-off Tauron Basket Ligi.
Wygrana koszalinian nie była jednak tak oczywista. Po ich trzech celnych trójkach na początku to Trefl przejął inicjatywę. W wyśmienitej formie był Adam Waczyński, który zdobył 10 z pierwszych 13 punktów swojej drużyny, a 12 w pierwszej kwarcie. Cały mecz skrzydłowy sopocian zakończył z dorobkiem aż 29 punktów.
Dominacja Trefla trwała do połowy drugiej kwarty. Koszykarze trenera Mariusza Niedbalskiego utrzymywali dziewięciopunktowe prowadzenie (20:29), ale AZS zaczął bronić strefą, czym kompletnie wybił z uderzenia wicemistrzów Polski. Sopocianie przez ponad trzy kolejne minuty nie potrafili zdobyć punktów i tylko niefrasobliwość koszalinian w ataku sprawiła, że nie odrobili w całości strat do rywala.
Kolejną przyczyną, dla której AZS nie potrafił przełamać Trefla, była katastrofalna dyspozycja na linii rzutów wolnych. Koszalinianie w pierwszej połowie stawali na niej dziesięciokrotnie i tylko trzy razy trafili do kosza. Sopocianie mieli tyle samo celnych rzutów wolnych, ale wykorzystali swoje wszystkie okazje.
Po przerwie dobrze w drużynie gospodarzy lepiej zaczął grać tercet - Sek Henry, Darrel Harris i Paweł Leończyk, który dołączył do wszędobylskiego Łukasza Wiśniewskiego. Ten pierwszy często grał z piłką, wchodził pod kosz i wymuszał faule rywali. Leończyk z kolei toczył heroiczny bój z Filipem Dylewiczem, dla którego był to jeden z najgorszych meczów w sezonie. Skrzydłowy Trefla dopiero pod koniec trzeciej kwarty zdobył pierwsze punkty z gry i jak się później okazało był to jedyny celny rzut Dylewicza w tym spotkaniu.
Sytuację ratował Waczyński. Torunianin zdobył pięć punktów w ostatniej minucie czwartej kwarty, wyprowadzając Trefl na prowadzenie 70:68. AZS miał jednak Seka Henry’ego, który punktował w najważniejszych akcjach tego spotkania.
Dla AZS Koszalin to największy sukces w historii klubu. Ekipa trenera Zorana Sretenovicia zmierzy się w półfinale ze zwycięzcą rywalizacji Stelmet Zielona Góra - Energa Czarni Słupsk. Sopocianie z kolei podzielili los rywala zza miedzy Asseco Prokomu Gdynia, co sprawia, że mistrz i wicemistrz Polski z poprzedniego sezonu zakończą rozgrywki poza pierwszą czwórką.[tag=1732]
AZS Koszalin[/tag] - Trefl Sopot 84:79 (14:22, 14:12, 20:16, 24:22, d: 12:7)
AZS: Wiśniewski 20, Henry 19, Harris 14, Leończyk 13, Milicić 7, Wołoszyn 5, Mielczarek 4, Bigus 2, Jones 0.
Trefl: Waczyński 29, Turner 15, Spralja 12, Davis 5, Dylewicz 4, Harrington 3, Dąbrowski 3, Looby 3, Michalak 3, Stefański 2.
Stan rywalizacji: 3:1 dla AZS Koszalin
klub z Koszalina który zwykle okupywał miejsca 7/8
piszę swoją nową historię brawo.....