Rywalizacja z Anwilem to biała kartka - rozmowa z Aaronem Celem, koszykarzem PGE Turowa Zgorzelec

Drużyna Miodraga Rajkovicia nie miała najmniejszych problemów z wyeliminowaniem Polpharmy. W walce o finał na drodze zgorzelczan staje Anwil Włocławek. - Zaczynamy od zera - podkreśla Aaron Cel.

Bartosz Półrolniczak: Gładko rozprawiliście się z Polpharmą, spodziewał się pan, że będzie aż tak łatwo?
Aaron Cel

:Szczerze mówiąc, to wiedzieliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną. Mieliśmy obawy związane z tym mecze wyjazdowym, bo u nich ciężko się gra. Na pewno jesteśmy bardzo zadowoleni, ale czy się spodziewaliśmy, że tak będzie wyglądać ta rywalizacja? Ja myślałem, że jednak będzie ciężej.

Ta seria by pewnie wyglądała zupełnie inaczej jakby Polpharma zagrała w pełnym składzie.
-

Oczywiście, nie ma co do tego wątpliwości, McCauley i Carter to byli ich liderzy, mieli duży wpływ na grę drużyny. To jest dobra drużyna, a z nimi na pewno jeszcze lepsza. Przegraliśmy z nimi mecz w trakcie sezonu, pamiętaliśmy to. Oczywiście, teraz to była już zupełnie inna drużyna.

Ostatnio wasza forma może imponować. Wygraliście 11 z 12 ostatnich spotkań ligowych, to najlepiej pokazuje, że forma przyszła w odpowiednim momencie.
-

Na pewno pomogło nam to, że skończyliśmy grę w Lidze VTB. Udało nam się złapać świeżość i skupić na graniu w rozgrywkach ligowych. Teraz myślimy tylko o zdobyciu mistrzostwa Polski. Nie ma już w naszych głowach myśli związanych z graniem w innych rozgrywkach. Pomogło nam to się odpowiednio przygotować.

Teraz gracie z Anwilem i chyba możecie być zadowoleni, bo dobrze wam się z nimi gra w tym sezonie.
-

Nam było obojętne w kim się zmierzymy, każda drużyna ma swoje plusy i minusy, i na każdą trzeba się przygotować. Wygraliśmy z Anwilem trzy razy, ale też doznaliśmy jednej dość wysokiej porażki, która była dla nas dość przykra i pamiętaliśmy ją. Na pewno nie podchodzimy do tej serii z myślą, że skoro trzy razy ich ograliśmy to na pewno teraz też nam dobrze pójdzie. Będziemy dobrze przygotowani do tego półfinału.

Moim zdaniem macie przewagę pod koszem, było to widać zwłaszcza w tym ostatnim meczu między wami a Anwilem. To jest element, dzięki któremu możecie mieć przewagę w tej serii?

- Pod koszem moim zdaniem jesteśmy bardzo dobrzy, ale na każdej pozycji mamy dobrych graczy. Staramy się zawsze wyczuć słabość przeciwnika i z tego korzystać. Jeśli okaże się, że ta słabość będzie pod koszem to będziemy grać mądrze pod koszem. Jeśli Michał Chyliński czy Ivan Opacak będą mieli dobry dzień, to na pewno będziemy starali się to też wykorzystać. Moim zdaniem chodzi o całą drużynę, a nie o jakieś pewne jej elementy.

Te wyniki z pierwszego i drugiego etapu w ogóle mogą mieć jakiś wpływ na rywalizację, zostało to w pamięci zawodników?

- Prawdopodobnie każdy zawodnik pamięta te mecze i jakoś to może wpływać. Nie ma jednak co o tym rozmyślać, teraz jest nowa rywalizacja. Zaczynamy od zera, ta rywalizacja to taka biała kartka. Podchodzimy do tego, że jest 0-0 i gramy z nimi pierwszy raz, te poprzednie mecze nie są już ważne.

Anwil awansując do półfinału spełnił już swoje założenie przedsezonowe, pewnie zagrają bez większej presji, zwłaszcza, że to Turów jest faworytem. AZS Koszalin pokazał, jak nieobliczalna może być drużyna grająca na luzie, chyba będziecie musieli szczególnie zadbać o swoją koncentrację.
-

Jesteśmy faworytem, i pewnie ta presja na nas jest większa. Sądzę, że sobie z tym poradzimy, bo to jest gra drużynowa i presja rozkłada się na wiele osób. To nie jest tak, że jeden zawodnik musi radzić sobie z całym napięciem. Wszyscy razem będziemy walczyć więc to nam ułatwia sprawę. Uważam, że wcale aż tak większej presji nie mamy, bo też jesteśmy zadowoleni, że jesteśmy w półfinale. Wszyscy na nas czekają w finale, bo mieliśmy 1 miejsce, ale my wcale o tym finale nie myślimy. Skupiamy się na rywalizacji z Anwilem, ona jest najważniejsza.
Nie od dziś wiadomo, że liderem Anwilu jest Krzysztof Szubarga. Powstrzymanie tego zawodnika to dla was klucz do awansu?
-

Myślę, że to dla nas ważny element, by wygrać i awansować do finału. Każda drużyna w Polsce jednak tak myśli, ale ile z nich potrafiło to zrealizować? To bardzo dobry gracz, ale postaramy się tu zrobić co można i grać naszą grę w ataku.

Jest pan zaskoczony tym, co dzieje się w tym sezonie w play off?

- No oczywiście, Koszalin namieszał. Wiedziałem, że jak wrócą w pełnym składzie to będą bardzo dobrą drużyną. Złożyło się tak, że wrócili w odpowiednim momencie czyli na play off. Od początku wiadomo było, że mają duże aspiracje. Mieli sporo problemów w tym sezonie, ale jeśli są w pełnym składzie, to było wiadome, że ciężko z nimi będzie wygrać. Rywalizacja Stelmetu z Czarnymi też jest dla mnie zaskoczeniem. Czarni grają bardzo dobrze, Stelmet chyba poziom niżej niż ich stać, ciężko to jednoznacznie ocenić. Na pewno to bardzo ciekawa rywalizacja.

Pewne już jest, że będzie nowy mistrz Polski. Pana zdaniem to korzystna sytuacja dla ligi?

- Tak, trochę śledzę w internecie co ludzie o tym myślą i widze, że wszyscy są zadowoleni. Jeśli kibiców to cieszy to nas tym bardziej. Więcej osób mogą zainteresować rozgrywki, w których nie wiadomo kto wygra i nic nie jest pewne. Inna sytuacja jest, jak jakaś drużyna ma dziesięć razy większy budżet i raczej wiadomo, że nikt z nią nie wygra.

- Myślimy tylko o mistrzostwie Polski - przyznaje Aaron Cel
- Myślimy tylko o mistrzostwie Polski - przyznaje Aaron Cel

Po wygranej serii z Polpharmą trener był z was zadowolony, czy miał jednak uwagi, co do waszej gry?

- Nie, na pewno nie był zadowolony. Nasz trener będzie zadowolony tylko wtedy, jak będzie jakiś fajny medal na koniec. Zawsze po wygranej nam gratuluje, ale znajduje też nasze słabe punkty i mówi nam o tym po każdym meczu. Pomimo tego, że wygraliśmy 3-0 parę rzeczy nie było dobrych w naszej grze, wiec skupiamy się by było jeszcze lepiej i jeszcze lepiej.

Dwa pierwsze mecze macie na własnym parkiecie, mogą one w znaczy sposób ustawić dalszą rywalizację.

- Jeśli wygramy dwa mecze to nasze szanse będą bardzo duże, będziemy naprawdę blisko finału Trzeba pamiętać, że można też przegrać u siebie i wtedy należy zachować spokój i grać dalej swoje, nie wolno panikować. To taki etap, że nie ma słabych. Ale wiadomo, jak wygramy dwa razy to będziemy w komfortowej sytuacji.

Mieliście po rywalizacji z Polpharmą dość sporo wolnego jak na wasz terminarz w tym sezonie. Wolelibyście być w tym rytmie meczowym czy warto jednak przed tak ważna serią spokojnie potrenować?

-  Graliśmy dwa razy w tygodniu więc to pewna nowość dla naszej drużyny. Zamiast tego dwa dni ciężko potrenujemy tak jakby był w tym czasie mecz. Moim zdaniem trener dobrze wszystko zaplanował, będziemy gotowi w sobotę by wygrać i zrobić ten pierwszy krok w kierunku finału.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: