Marcus Ginyard: Z większą energią niż rywale

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Imponującą formę zbudował na fazę play-off Marcus Ginyard. Amerykanin jest obecnie pierwszoplanową postacią ofensywy Anwilu Włocławek, więc jednocześnie ciąży na nim największa presja.

Już po swoich dwóch pierwszych akcjach czwartkowego spotkania z PGE Turowem Zgorzelec Marcus Ginyard miał na swoim koncie sześć oczek, a gdy po chwili popisał się dynamicznym wykończeniem kontrataku, jego dorobek powiększył się do 10 punktów. Anwil Włocławek prowadził natomiast w Hali Mistrzów 15:6.

- Gdy wpadła pierwsza trójka, poczułem się bardzo pewnie. Kiedy po raz drugi znalazłem się na wolnej pozycji za łukiem, nie wahałem się ani przez moment. Cieszę się, że te dwie trójki dały nam kilkupunktowe prowadzenie już na początku meczu, bo to zwiększyło naszą pewność siebie - mówi Ginyard.

Amerykański skrzydłowy zdobył ostatecznie 16 oczek, miał pięć zbiórek, wymusił pięć przewinień rywali oraz zanotował cztery asysty. Ogółem, w obliczu plagi kontuzji we włocławskim zespole, Ginyard to najjaśniejszy i najrówniejszy punkt drużyny. W trzech meczach półfinału notuje przeciętnie 17,6 punktu, 3,6 zbiórki oraz wymusza pięć fauli. - Czuję, że teraz jest mój czas, gram z wielką energią. Zresztą, w całej serii jako zespół gramy bardzo energetycznie - dodaje 26-latek.

W opiniach ekspertów, trenerów oraz innych zawodników, Anwil Włocławek był skazywany na pożarcie przez zgorzelecki zespół. Dzisiaj większość skłania się ku wypowiedziom, że gdyby włocławianie mogli grać w pełnym składzie, wówczas PGE Turów nie byłby murowanym faworytem do gry w finale.

- Ten mecz wygraliśmy, pomimo wielu problemów, z którymi się zmagamy ostatnio, tylko dlatego, że zagraliśmy z większą energią, niż rywale. Wcześniej również walczyliśmy, ale wydaje mi się, że to oni byli bardziej zaangażowani. Teraz to jednak my byliśmy bardziej agresywni, zaangażowani i bardzo mocno chcieliśmy wygrać. W czwartym meczu postaramy się utrzymać ten rytm i jeszcze mocniej zaatakować Turów. Nie jesteśmy zmęczeni, dzień przerwy między meczami to zawsze przerwa - kończy Amerykanin.

Źródło artykułu:
Komentarze (9)
avatar
Anka ZG
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szczególnie Łapeta - rewelacja!!!  
avatar
danek 1977
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wszystko poza bartoszem  
avatar
MaciasAnwil
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dziś walczymy dalej o 2-2. Skład nam się lekko rozleciał przez kontuzje trzech polaków, ale jest walka. Szubi na ławce chyba bardziej przeżywa niż kiedy gra :) Do zobaczenia na parkiecie i mam Czytaj całość
luksin
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
choc nie ma sie co spodziewac cudow poniewaz anwil gra praktycznie 3 polakami i mimo wszystko nie ma centra:)...ale walczy dzielnie wiec moze przy dobrej skutecznosci za 3 uda sie powalczyc jes Czytaj całość
luksin
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
mam nadzieje ze czeka nas dobry mecz...niech wygra lepszy:)...moze anwil wykrzesa z siebie jeszcze troche energii:)