Polki wygrały po dwóch dogrywkach z Ukrainkami

Kawał ciężkiej pracy musiały wykonać reprezentantki Polski, by zwyciężyć Ukrainę. W swoim pierwszym meczu na turnieju "Złoty Sokół 2013" pokonały ekipę ze wschodu dopiero po dwóch dogrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

Polki od początku miały trochę problemów z Ukrainkami. W obronie niby starały się mocno naciskać, ale gdzieś tam traciły punkty. Szczególnie wykazywała się bardzo wysoka Aleksin Khomenchuk, nic nie robiąc sobie z asysty defensorek, efektem czego jej zespół utrzymywał się na prowadzeniu.

Wśród gospodyń aktywna była Magdalena Skorek. Zawodniczka CCC Polkowice odważnie wchodziła pod kosz oraz szukała przechwytów. Koleżankę wspomagała Magdalena Leciejewska, dokładając kilka "oczek". Uczciwie trzeba przyznać, że zdobycie każdego z nich wymagało sporego nakładu pracy. Przeciwniczki bowiem poważnie podeszły do tej treningowej konfrontacji i nie odpuszczały ani na chwilę.

Ich przewaga zaczęła topnieć sprawy w swoje ręce wzięła Agnieszka Skobel. Energiczna obwodowa wniosła dużo ożywienia, wykańczając trzy akcje z rzędu. Tym samym pokazała, że biało-czerwone stać na to, by być stroną wiodącą.

Postawa obronna podopiecznych Jacka Winnickiego wbrew paru niedociągnięciom generalnie mogła się podobać. Z biegiem czasu coraz mocniej wywierały one presję na oponencie, przez co ten często "strzelał" będąc zupełnie nieprzygotowanym. Polki nie radziły sobie tylko ze wspomnianą środkową gości, która zbyt swobodnie czuła się w polu trzech sekund, lecz i tak osiągnęły zamierzony cel, minimalnie przechylając szalę zwycięstwa za sprawą popularnej "Leci". Długą przerwę spędziły wygrywając 33:32.

W drugiej połowie drużyna zza naszej wschodniej granicy zaskoczyła jeżeli chodzi o rzuty z dystansu, a faworytki zdecydowanej części publiczności nie potrafiły się temu przeciwstawić. Same podjęły próby wcielenia w życie tego samego wariantu, ale piłka zaledwie obijała obręcz. Więcej pożytku przynosiły zagrania pod kosz, gdzie doskonale odnajdywały się Agnieszka Majewska oraz w dalszej kolejności wymieniana wielokrotnie Leciejewska.

Aby triumfować miejscowe musiały równocześnie utrzymać maksymalną koncentrację. W tym aspekcie ogólnie nie zawodziły jednakże nawet chwilowe rozproszenie i pozostawienie wolnej przestrzeni Ukraina wykorzystywała bezlitośnie. Zresztą wynik 54:58 jaki brzmiał przed decydującą batalią mówił sam za siebie.

Czwarta kwarta również przebiegała pod znakiem równorzędnej walki. Żadna ze stron nie osiągnęła dystansu, który dawałby poczucie bezpieczeństwa, więc ciężko było ocenić komu przypadnie korzystny rezultat. Polki mozolnie walczyły o pozytywny finisz i w pewnym momencie znalazły się bardzo blisko. Na przeszkodzie stanęła Katerina Dorogobuzova, wyrównując sześć sekund przed końcową syreną fenomenalnym rzutem z okolic siódmego metra. Tym samym oczywistym się stało, że konieczna będzie dogrywka.

Ta wbrew obiecującemu startowi nie przyniosła odpowiedzi. Obie drużyny zaprzepaściły dogodne szanse i wciąż musiały toczyć parkietowy bój. Dopiero druga dodatkowa partia zakończyła ten nadspodziewanie emocjonujący mecz, choć scenariusz zmieniał się jak w kalejdoskopie. O wygranej przesądziły celne osobiste autorstwa Martyny Koc i wszechstronnej Skobel, które sprawiły, że cała ławka biało-czerwonych, a także biegający przy linii końcowej trener Winnicki po pięćdziesięciu minutach wreszcie odetchnęli.

Drugą potyczkę reprezentacja Polski stoczy w sobotę o godzinie 19 30. Przeciwnikiem będzie Litwa.

Polska - Ukraina 87:83 (20:20, 13:12, 21:26, 13:9, 7:7, 13:9)

Polska:
Agnieszka Skobel 19, Magdalena Leciejewska 15, Magdalena Skorek 14, Agnieszka Majewska 11, Agnieszka Szott-Hejmej 8, Martyna Koc 7, Weronika Idczak 7, Joanna Walich 3, Aleksandra Pawlak 3, Anna Pietrzak 0, Magda Ziętara 0;

Najwięcej dla Ukrainy:
Aleksandra Khomenczuk 19, Alina Jagupowa 12, Żanna Zarycka 12.

Źródło artykułu: