Trener Milija Bogicević zdobył w swojej karierze trenerskiej jeden medal - brązowy z Polpharmą Starogard Gdański w roku 2010. Teraz staje przed szansą powtórzenia tego wyczynu sprzed trzech lat.
- Wierzę w swój zespół i w to, że jest w stanie odnieść sukces. W ostatnim meczu z PGE Turowem Zgorzelec nie brakowało nam wiele do zwycięstwa, ale mimo to przegraliśmy. Teraz chcemy uniknąć tych błędów - mówi serbski szkoleniowiec.
Powszechnie twierdzi się, że najważniejsza w meczach o trzecie miejsce jest mentalność koszykarzy. Nie dla wszystkich bowiem mały finał jest spełnieniem marzeń i nie wszyscy umieją się pogodzić z tym, że przegrali walkę w półfinale. Często bywa więc tak, że detale czysto koszykarskie schodzą na drugi plan. - Głowa jest szalenie istotna. Musimy mieć dobre nastawienie, bo bez tego nie wygramy tej serii. Ja jednak wierzę w moich zawodników - dodaje Bogicević.
Co ciekawe, trener Anwilu przewagi swojego zespołu upatruje w... Hali Mistrzów, a konkretnie kibicach. Jego nastawienie to pokłosie dopingu, jakim włocławscy fani wspierali drużynę w ćwierćfinale oraz półfinale play-off. We Włocławku panuje zgodna opinia, że takiej atmosfery na trybunach nie było od trzech sezonów.
- Mecze o brąz to krótka seria, a my mamy przewagę parkietu, dlatego jestem pewien, że kluczowe może być wsparcie kibiców. Atmosfera na ostatnich meczach była świetna i liczę, że teraz będzie podobnie. A my odwdzięczymy się brązowym medalem - kończy trener Bogicević.