W defensywie praktycznie nie istniejemy - rozmowa z Krzysztofem Szubargą, zawodnikiem Atlasa Stali Ostrów

Drużyna Atlasa Stali doznała kolejnej porażki podczas turnieju w Ostrowie Wielkopolskim. Podopieczni Andrzeja Kowalczyka po bardzo słabej grze ulegli Górnikowi Wałbrzych 81:94. Jedynym jasnym punktem w ostrowskiej ekipie był rozgrywający Krzysztof Szubarga.

Jarosław Galewski: Po takim pojedynku jak ten chyba trudno o optymizm przed startem rozgrywek ligowych...

Krzysztof Szubarga: Na pewno tak. Nie wiem, czym jest spowodowana ta sytuacja. Być może przy tak młodym składzie daje o sobie znać presja własnej publiczności. Na wyjazdach graliśmy przecież znacznie lepiej. Trudno mi powiedzieć, dlaczego nasza gra tak wyglądała. Można powiedzieć, że w defensywie praktycznie nie istniejemy. Będziemy musieli obejrzeć ten mecz na kasecie i wyciągnąć wnioski.

Nie ma chyba nawet sensu rozkładać tego pojedynku na części. W grze ostrowskiego zespołu poprawy wymagają praktycznie wszystkie elementy...

- Dokładnie tak. Są momenty, ale to naprawdę tylko momenty, dobrej gry, które pod żadnym pozorem nie dadzą nam zwycięstwa w lidze. Musimy poprawić prawie wszystko. Mam nadzieję, że wygramy ze Śląskiem.

Do zespołu dołączyli dwaj testowani zawodnicy. Jak oni wkomponowali się w drużynę?

- Jak można było zobaczyć ci zawodnicy nie do końca się jeszcze wpasowali. Gra nie wygląda tak jak powinna. Jest dużo dziur w obronie. Nie rozumiemy się również idealnie w ataku. Można powiedzieć, że nie gramy jak zespół. Po takim spotkaniu trudno mi powiedzieć coś więcej.

W grze ostrowskiego zespołu nie widać szczególnej myśli taktycznej. Wielokrotnie brałeś na siebie ciężar gry i próbowałeś indywidualnych akcji. Często robiłeś to z dobrym skutkiem i chwała ci za to, ale w pojedynkę meczu wygrać się nie da...

- Mecz nie układał się po naszej myśli niemal od samego początku. Starałem się jak najwięcej penetrować. Nie wiem, czy to ja rzucałem tego dnia tak często, czy robili to inni, ale niestety na tym opierała się nasza gra. Musimy realizować myśl taktyczną na boisku. W meczu z zespołem wałbrzyskim tego po prostu nie robiliśmy.

Nie brakuje ci wsparcia na pozycji numer jeden?

- Nie wiem. To pytanie bardziej do trenera. Trudno mi wypowiadać się na ten temat.

Trener Kowalczyk był niesłychanie zdenerwowany podczas tego spotkania. Śmiało można powiedzieć, że ten zespół nie spełnia oczekiwań ani jego osoby, ani kibiców...

- Na pewno tak. Myślę, że wszystkie te sytuacje są spowodowane tym, że drużyna nie funkcjonuje tak, jakby sobie życzył tego trener Kowalczyk. Został jeszcze tydzień. Czeka nas jeszcze sparing z Turowem. Musimy wyjść i powalczyć, a przede wszystkim pokazać charakter. W koszykówkę wszyscy potrafimy grać. Potrzeba nam walki w obronie do samego końca. Później będziemy przygotowywać się do spotkania ze Śląskiem.

Powiedziałeś, że każdy z was potrafi grać w koszykówkę. Nie masz wrażenia, że tacy koszykarze jak Vladan Jocovic trafili do Ostrowa przypadkiem?

- Cóż mogę powiedzieć... Widziałem Jocovica na innych sparingach i grał bardzo dobrze – zbierał i dobijał spod kosza. Nie wiem, co się z nim stało, ale mam nadzieję, że ten koszykarz się odblokuje i pokaże dobrą koszykówkę.

W ostrowskim turnieju Turów jest absolutnie poza zasięgiem rywali. Czy nie masz obaw, że porażka w tym pojedynku jeszcze bardziej zdołuje niektórych zawodników?

- Dlaczego skazuje nas pan od razu na porażkę?

To tylko teoretyczne rozważania, ale jak oboje stwierdziliśmy, po takim meczu trudno o optymizm...

- Jestem zawodowcem i wierzę, że wyjdziemy na boisko i wygramy spotkanie z Turowem. Nie podchodzę do tego tak, że już teraz przegraliśmy. Oczywiście jeżeli przegramy ten mecz w głowie, to możemy się od razu położyć przed Turowem, bo to przecież wicemistrz Polski. W swojej karierze zdarzało mi się wygrywać z mistrzami Polski. W Noteci mieliśmy teoretycznie słabszy skład, a wygrywaliśmy z dużo lepszymi zespołami. Na pewno się nie położymy i nie powiemy sobie, że Turów może ten mecz spokojnie wygrać.

Liderów tego zespołu należy upatrywać w takich zawodnikach jak Patrick Okafor, ty, czy Łukasz Wichniarz. Ten ostatni nie zagrał dobrze, ale we wcześniejszym pojedynku pokazał się z dobrej strony. Czy pociągnięcie w trójkę ostrowską ekipę?

- Myślę, że w spotkaniu z Górnikiem nikt nie zagrał dobrze. Co z tego, że zdobyłem 24 punkty? Zespół przegrał i to jest najgorsze. Poza tym nie wydaje mi się, żebym był tutaj od zdobywania punktów. O ile się dobrze orientuję, to mam szukać pozycji dla partnerów. W meczu z Górnikiem miałem akurat więcej klarownych sytuacji i dlatego próbowałem to wykorzystać.

Mówiliśmy już wiele o obronie. W zespole jest trener, który miał zajmować się tym elementem. Tymczasem w meczu z Górnikiem straciliście 94 punkty...

- Po przerwie trener powiedział, że jeszcze nigdy nie stracił w Ostrowie tylu punktów. Straciliśmy ich w całym spotkaniu ponad 90. Obrona w ogóle nie funkcjonuje. Mamy zasady, ale ich nie realizujemy na boisku. Zapominamy o takich sprawach jak pomoc w obronie. Nie bronimy także dobrze na pick and rollach. Zawsze nasza reakcja jest spóźniona.

Trener Kowalczyk mówił, że taktyka ostrowskiego zespołu jest tworzona w ten sposób, żeby Krzysztof Szubarga mógł grać tak jak w reprezentacji. Ile w tym prawdy?

- Można powiedzieć, że gramy dosyć podobnie. Wiadomo, że jestem zawodnikiem szybkim i dużo zagrywek jest ustawianych pod taką grę. Niestety na razie nie jest dobrze. Wierzę jednak, że się odblokujemy.

Komentarze (0)