Bardziej radość ze srebra, niż smutek z powodu braku złota - wywiad z Aaron Celem, skrzydłowym PGE Turowa Zgorzelec

- Gdy przegrywasz do zera w finale, to musi upłynąć trochę czasu zanim przejdziesz nad tym do porządku dziennego. Teraz jednak myślę o przyszłości - mówi Aaron Cel, skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec.

Michał Fałkowski: Emocje negatywne po przegranym finale ustąpiły już miejsca emocjom pozytywnym, wynikającym z negocjacji w sprawie nowego kontraktu?

Aaron Cel: Z jednej strony tak, bo wiadomo, kończy się sezon, to trzeba się zająć myśleniem o przyszłości. Z drugiej jednak nie, bo gdy przegrywasz do zera w finale, to zawsze musi upłynąć trochę czasu zanim przejdziesz nad tym do porządku dziennego.

O czym myślisz, gdy przypominasz sobie tamte mecze?

- To, że zagraliśmy nie ten basket, do którego przyzwyczailiśmy swoich fanów. Nie graliśmy naszej koszykówki. I to boli. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jak przegrywa się do zera, to znaczy, że przeciwnik był po prostu lepszy. Trzeba się z tym pogodzić.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Pamiętasz naszą rozmowę po czwartym meczu półfinału w Hali Mistrzów?

- Tak, co z nią?

Powiedziałeś wówczas, że na pewno ten finał nie zakończy się wynikiem 4-0 dla jednej lub drugiej drużyny. Myślę, że nie powinieneś grać w totolotka...

- Ale ja bardzo lubię różnego rodzaju zakłady i totolotki (śmiech)! A mówiąc poważnie - sport po raz kolejny pokazał, że jest niewiarygodny i nieprzewidywalny.

Nie masz wrażenia, że wasza forma przyszła zbyt wcześnie? Moim zdaniem najlepszą koszykówkę graliście w fazie szóstek. Potem było już tylko słabiej.

- Źle trafiliśmy z formą, to rzeczywiście prawda. Bardzo dużo sił jednak straciliśmy z Anwilem. O ile Stelmet zagrał serię z AZS, w której bezsprzecznie dominował, my musieliśmy zmierzyć się z włocławianami, którzy z kolei walczyli do upadłego. Zmęczeni przystąpiliśmy więc do serii finałowej, ale nadal wierzyliśmy, że możemy ten finał wygrać. Pierwszy mecz, przegrany u siebie, podciął nam jednak trochę skrzydła i wkradła się nerwówka.

A mecz numer trzy? Moim zdaniem po tym spotkaniu stało się już całkowicie jasne, że to Stelmet jest mistrzem.

- Ja tak nie powiem. Niemniej jednak przypominam sobie rozmowę z Ivanem Opacakiem po meczu numer trzy, gdy siedzieliśmy w szatni i ja byłem totalnie wykończony. Powiedziałem mu, że dałem z siebie tak dużo, że nie wiem jak będę w stanie grać mecz numer cztery za dwa dni. Później przeanalizowałem sobie cały sezon i zdałem sobie sprawę, że licząc spotkania jeszcze przed rozgrywkami, sparingowe, to my ogółem zagraliśmy ponad 70 meczów! Zmęczenie musiało nas w końcu dopaść.

Czy Aaron Cel przedłuży kontrakt z PGE Turowem?
Czy Aaron Cel przedłuży kontrakt z PGE Turowem?

Wspominasz Ivana Opacaka. Jego gry zabrakło w meczu numer cztery. Z kolei ciebie brakowało w drugiej połowie starcia numer trzy...

- Ivan nie grał w ostatnim pojedynku, gdyż przed meczem, jakoś po śniadaniu, zasłabł i pojechał do szpitala. To był taki nasz wewnętrzny dramat. A co do mojej nieobecności na parkiecie w trzecim meczu to... cóż, była to decyzja trenera, którą mi pozostaje tylko uszanować. Ja w pierwszej połowie dałem z siebie wszystko.

Rozmawiając z tobą mam wrażenie, że bardziej cieszysz się ze srebra, niż smucisz z powodu braku złota...

- Bo to prawda. Przegrana w finale nie jest powodem do dumy, być blisko złota i przegrać boli, ale trzeba postawić sprawę jasno: Stelmet był lepszy i zasłużył na mistrzostwo. A gdyby mi przed sezonem ktoś zaproponował drugie miejsce, to wziąłbym w ciemno. Rok temu byliśmy na czwartej pozycji, tuż za podium, teraz jest wicemistrzostwo. To progres.

[b]

Wracając do kwestii twojego kontraktu. Umowa z PGE Turowem wygasła. Będzie prolongowana?[/b]

- Zobaczymy. Ja na pewno daję priorytet PGE Turowowi. Jestem tutaj nie od dziś i bardzo chciałbym tutaj kontynuować swoją karierę.

Nie chcesz wrócić do Francji?

- Mam propozycję powrotu do tamtejszej ligi, ale nie chciałbym z tego skorzystać. Polska ekstraklasa bardzo mi się podoba, ludzie mnie szanują i chcę nadal tutaj rywalizować.

Pytam o to w kontekście przepisu, który ma wejść w życie...

- To bardzo trudna sytuacja i zarazem bardzo dziwna. Przecież ja mam polską krew, moi rodzice są Polakami, ale że wyemigrowali do Francji, to akurat tam się urodziłem. Ale przecież mówię po polsku i bycie Polakiem jest dla mnie bardzo istotne. Wychodzi na to, że bardziej Polakiem jest David Logan czy Seid Hajrić, niż ja. To naprawdę niezrozumiałe. Mam jednak nadzieję, że coś uda się w tej sprawie załatwić na moją korzyść.

Myślisz, że władze PGE Turowa będą zainteresowane pozostawieniem ciebie w zespole, jeśli miałbyś nie grać w lidze jako Polak?

- Ostatnio jestem w ciągłym kontakcie z władzami PGE Turowa. Ja bardzo chcę zostać w tym klubie, mam również sygnały, że i oni chcą bym dalej grał dla nich, ale przede wszystkim trzeba wyjaśnić kwestię mojego statusu. Wiem, że klub działa w tej sprawie i liczę, że decyzja będzie dla mnie przychylna. Ja na prawie się nie znam, więc pozostaje mi tylko czekać.

Źródło artykułu: