Derby, derby i po derbach - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Big Star Tychy

Nie udała się gospodarzom ligowa inauguracja w Dąbrowie Górniczej, gdzie lepsi okazali się bardziej doświadczeni zawodnicy Big Stara Tychy, wygrywając 75:64.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze minuty zdecydowanie należały do gospodarzy. Marcin Weselak i spółka skutecznie dziurawili kosz rywali, zaś goście nie potrafili skutecznie wykończyć swoich akcji. Big Star Tychy przegrywał już w pierwszej kwarcie siedmioma punktami, jednak sygnał do ataku dali Łukasz Pacocha i Krzysztof Mielczarek zdobywając kilka punktów z rzędu i już po chwili to tyski zespół był na prowadzeniu.

Pierwsza kwarta zakończyła się zwycięstwem przyjezdnych 19:17 druga natomiast to już popis gry zarówno w obronie jak i w ataku gości. Zaczęli punktować Damian Kulig, Mirosław Frankowski, tempa nie zwalniali Pacocha i Mielczarek. Big Star spokojnie powiększał przewagę która momentami wynosiła nawet 18 pkt. Do przerwy na tablicy widniał wynik 26:42 dla przyjezdnych. Wszystko szło po myśli gości, jednak na 3 min. przed zakończeniem tej kwarty kontuzji doznał Pacocha i mogło się wydawać, że brak dobrze dysponowanego zawodnika (13 pkt. w 18 min.), może rozstroić grę tyszan.

Nic jednak bardziej mylnego. Na boisku pojawił się Piotr Pustelnik, który zagrał na podobnym poziomie co jego poprzednik, w ważnych momentach przechwytując piłki i zdobywając punkty (odpowiednio 4 i 10). Wcześniej jednak gospodarze po długiej rozmowie w szatni z trenerem, wyszli na parkiet bardzo zmobilizowani i zdeterminowani. Postawili wysoką i twardą obronę z którą rozkojarzeni (po przerwie) goście nie potrafili sobie poradzić. Przez pierwsze 3 min. punktowali w zasadzie tylko zawodnicy MKS Dąbrowa Górnicza, jednak w odpowiednim momencie pojawiły się wcześniej wspomniane przechwyty i punkty. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 24:18 dla Dąbrowy, zaś wynik meczu brzmiał 50:60 na korzyść tyszan.

Przed rozpoczęciem ostatniej części spotkania wydawało się że wszystko jeszcze możliwe, tym bardziej że "przebudził" się Radosław Basiński który większość swoich punktów zdobył właśnie w ostatniej części spotkania. To jednak nie wystarczyło. Przede wszystkim niska skuteczność za trzy punkty, 7 celnych rzutów na 25 wykonanych to zdecydowanie za mało by pokonać doświadczonych już na pierwszoligowych parkietach zawodników z Tychów. Straty w ostatniej fazie gry gdzie z 10 punktów zrobiło się znów 17 i niestety bezradność na ławce trenerskiej gospodarzy, brak atutów w tym dniu przeciwko rywalom zaważyły na tej porażce. Można by również dodać, że gdyby nie rozkojarzenie w końcówce tyszan, gdy prowadzili nawet 17 punktami, kara dla gości mogła być jeszcze surowsza niż jest w efekcie. Wynik końcowy to 64:75 dla Big Star Tychy. Zasłużone zwycięstwo gości, nie do końca udany debiut Dąbrowy i trochę kłopotów Wielkiej Gwiazdy po tym meczu. Do kontuzjowanego Pawła Zmarlaka (nie grał w tym meczu) dołączył Łukasz Pacocha.

- Mecz pokazał że na wyjazdach wygrywa się defensywą. Byliśmy przygotowani pod względem taktycznym na grę przeciwnika. Myślę że gdybyśmy nie popełnili prostych błędów, trafiali spod kosza to wynik oscylował by koło 20 punktów. Jednak nie ma co narzekać graliśmy dobre spotkanie, trzeba zaznaczyć że praktycznie bez Pacochy i Zmarlaka, a to są "piątkowi" zawodnicy. Zmiennicy zagrali jednak dobre spotkanie z czego się szalenie cieszę. To jest trudny teren, to są derby - wygraliśmy i to jest najważniejsze. Myślę że będziemy grali jeszcze lepiej, jest jeszcze trochę do zrobienia no i zawodnicy muszą być zdrowi. - powiedział po meczu trener gości Tomasz Służałek

MKS Dąbrowa Górnicz – Big Star Tychy 64:75 (17:19, 9:23, 24:18, 14:15)

MKS Dąbrowa Górnicza: Weselak 11, Milewski 11, Basiński 9, Malcherczyk 9, Koziński 8, Zieliński 7, Bogdanowicz 6, Koczwara 3, Lewicki 0, Szczypka 0, Zawierucha 0, Deja 0.

Big Star Tychy: Kulig 21, Pacocha 13, Mielczarek 12, Frankowski 12, Pustelnik 10, Olczak 4, Bzdyra 2, Markowicz 1.

Komentarze (0)