Łukasz Ostruszka: To nie sezon na zielony

Nie będzie zielonej 18-tki w przyszłe lato. Ulice Bostonu może się zapełnią tłumem głośnych kibiców, ale nie będzie to feta z okazji kolejnego mistrzostwa NBA, tylko zbiorowa rozpacza po przegranej. Krótka polemika z przymrużeniem oka z pełnym mrugnięć felietonem redakcyjnego kolegi.

W tym artykule dowiesz się o:

Bo to wyczyn jednorazowy, tylko...

Gdy przypominam sobie serię krótkich filmów nakręconych przez NBA na czas playoff, w których Kevin Garnett przychodzi do "dziadka" Billa Russella, siada na jego kolanach i pyta o to co jest najważniejsze w życiu, też mi się łezka w oku kręci. Prawda jest jednak taka, że oprócz szkolenia z zakresu dobrego marketingu, KG najprawdopodobniej niewiele się nauczył, a już na pewno nie tego, jak się seryjnie wygrywa ligę. Nie te czasy, nie ta konkurencja, wreszcie zawodnicy nie tego formatu, aby myśleć o serii.

Bo Miles naprawdę lubi zielony

Darius Miles przepada za trawką, ale nie pali jej w ilościach wpływających destrukcyjnie na szare komórki. Miles lubi, ba on nie może żyć bez zielonego koloru, tyle że koloru amerykańskiej forsy. Pomęczy się chłopak w 10 meczach i zgarnie pokaźną sumkę od Blazers - za karę, że w jego zdolności matematyczne nie uwierzyli. Do Posey’a mu daleko, ale w składzie może się przydać. A nuż będzie trzeba kogoś do roboty w stylu Hack-A-Bynum.

Bo menadżerowi trochę ciasno

Danny Ainge jest jeśli nie geniuszem, to na pewno świetnym rzemieślnikiem. Robota wykonana w zeszłe lato powinna być zapisana złotymi literami w podręczniku dla początkujących w branży. Niemniej na każdy biznes składają się zarówno zyski, jak i straty. W przypadku Celtics stratą są związane "transferowe łapy" kierownictwa na najbliższe kilka lat. A Giddens i Walker będą co najwyżej przyzwoitymi wyrobnikami. Na dłuższą metę to jednak za mało.

Bo z tym odpoczynkiem różnie bywa

Nie od dziś wiadomo, że brak zajęć sportowcom nie służy. Czysto hipotetycznie można przyjąć, że Kobe Bryant, Chris Bosh lub LeBron James lepiej wykorzystają krótszy odpoczynek. Poza tym niesieni legendą Drużyny Odkupienia lepiej wstrzelą się w przygotowania do sezonu. Ale to wszystko czyste domysły, każdy sportowiec w sposób indywidualny baluje przez wakacje i na każdego to balowanie inaczej wpływa. Zupełnie jak z nami... zwykłymi śmiertelnikami.

Bo wschód to już nie kraina specjalnej troski

Cleveland ze wzmocnieniami a nade wszystko z mocniejszym LB23 będzie w czołówce. Detroit liczyć się nie będzie – tutaj pełna zgoda, choć może dzięki doświadczeniu „wbiją” się w trójkę. Warto jednak zwrócić uwagę na trzy zespoły – Toronto, Milwaukee i Philadephia. Każda z tych ekip uzupełniła w lecie ostatnie elementy budowanej od lat układanki. Wszystkie znaki na niebie, na ziemi i w statystykach mówią, że to do nich będzie należał ten sezon na wschodzie. Celtics będą walczyć, być może nawet o pierwsze miejsce, ale w drodze do playoff się zwyczajnie wykrwawią. I jest jeszcze Chicago. Kto mi powie na co będzie stać Rose’a i Del Negro?

Bo Lakers to już duzi chłopcy

Tegoroczne finały Lakers przegrali, bo Lamar Odom się wystraszył i pogubił, a Pau Gasol oprócz przebłysków świetnej gry pozwolił się stłamsić. Brakowało siły pod koszem i takie tam inne przyczyny. Za rok to będzie odmieniona drużyna. Bardziej dojrzała, z pewniejszym siebie Odomem i Gasolem, z Andrew Bynumem na środku. Oczywiście jeśli wszystko dobrze się ułoży, kontuzji nie będzie, a Kobe nie zacznie znów windować indywidualnych statystyk.

Bo Pierce to taki sobie gracz

W sumie to nie wiem dlaczego. Może po prostu go nie lubię. Niby dobry lider, ale czy taki znowu wybitny? Z łatwością wskazać można 20 lepszych od niego koszykarzy i kolejnych 20 takich jak on. Po prostu...

Bo wystarczy zwykła woda

Nie potrzeba Gatorade’a. Nie jest konieczny Jack Daniels, ani Jasiu Wędrowniczek. Wystarczy kilka kropel zwykłej kranówy wylanych na jedwabny "garniak" Jaxa i pułap 100 tys. będzie osiągnięty w kilka sekund od początku aukcji. Bo z legendą się nie wygra.

Bo głowa czasem płata figle

To może być ostatni sezon Big Trio. Ale równie dobrze może to być sezon przedostatni, albo przed przedostatni i tak w kółko. Ważniejsze od tego co w mięśniach i kościach będzie to, co mają w głowie. Jak Garnett, Allen, Pierce i cała reszta podejdą do nowego sezonu? Jaką będą mieli motywację? Taką jak Heat? Czy raczej Bulls z lat 90-tych? Tego nie wiem, ale wiem, jaką będą miały pozostałe ekipy wschodu.

Bo Cielęcina to nie kawior

Brian Scalabrine to prawdziwa maskotka fanów z Bostonu. Taki pupilek, ulubieniec, którego ciocie kochają szczypać w policzek w Święto Dziękczynienia. Rozkoszne i miłe to niezmiernie, ale też trochę tragiczne. Wiadomo... z braku laku, nawet Scalabrine jest ok.

P.S. Przed ostatnim finałem przepowiadano, że Lakers zrobią niezłą demolkę. Przed rozpoczęciem zeszłorocznego sezonu tych samych Lakers niektórzy nie widzieli nawet w playoff. NBA płata figle, więc może drogi Jacku odszczekam Ci za rok wszystkie moje słowa, skłonię głowę i pokornie przyznam się do błędu... oczywiście przy czymś zielonym... i butelkowanym.

Komentarze (0)