Prawdziwy rollercoaster - podsumowanie sezonu w wykonaniu Energi Czarnych Słupsk

Energa Czarni Słupsk zajęli w sezonie 2012/2013 Tauron Basket Ligi 7. miejsce. To ich najgorszy wynik od sezonu 2009/2010, dlatego w Słupsku pozostał spory niedosyt.

W tym artykule dowiesz się o:

Urlep na ratunek

Przy budowaniu zespołu, w Słupsku popełniono błąd, którego popełnić po prostu nie wolno. Słupszczanie nie trafili z doborem szkoleniowca, a zatrudnienie Mariusa Linartasa na to stanowisko okazało się przysłowiowym „strzałem w stopę”. Zarząd uwierzył zbyt mocno w to, że uda im się podobny ruch jak w przypadku Dainiusa Adomaitisa, który z asystenta został mianowany pierwszym trenerem i sprawdził się w tej roli znakomicie. Linartas od początku nie miał najlepszych relacji z zawodnikami, a z przegranych spotkań nie potrafił wyciągnąć odpowiednich wniosków. Miewał on, co prawda też lepsze momenty, jak choćby seria dziewięciu z rzędu zwycięstw, ale ogólnie jego kariera w zespole Czarnych Panter była lekko mówiąc nieudana.

Dość późna dymisja Linartasa, która miała miejsce w końcówce stycznia wymusiła na słupszczanach błyskawiczne znalezienie zastępcy, gdyż do końca rundy zasadniczej pozostały jedynie cztery kolejki. Enerdze Czarnym udało się zatrudnić jednego z najbardziej utytułowanych trenerów , jacy kiedykolwiek pracowali w Polsce – Andreja Urlepa. Słoweniec słynął z tego, że ostatnimi czasy zawsze jest "strażakiem" w podbramkowych sytuacjach. Nie inaczej było tym razem. - Wiele rzeczy naprawdę gorących działo się ostatnio w naszym klubie. Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości załatwienia problemu od wewnątrz. Relacje naszego trenera Mariusa Linartasa z całym zespołem wyczerpały się. Były moim zdaniem nie do naprawienia. Mogliśmy jeszcze, co prawda starać się rozmawiać od meczu do meczu, ale to już nie była metoda, która gwarantowałaby w szerszej perspektywie rozwiązanie problemów. Zespół po prostu nie reagował na pewne działania, które podejmował trener. Więc my jako klub i ja jako zarząd zmuszony byłem do podjęcia decyzji o stanie stosunku pracy z dotychczasowym trenerem Linartasem. Bardzo cieszę się, że udało nam się pozyskać w jego miejsce tak doskonałego i renomowanego fachowca, jakim jest Andrej Urlep – mówił po podpisaniu umowy z nowym trenerem, prezes Energi Czarnych Andrzej Twardowski.

Również Słoweniec nie obawiał się wyzwania, z jakim przyszło mu się zmierzyć. - Wiadomo, że zawsze lepiej się pracuje i odczuwa się większy komfort, kiedy samemu zbuduje się zespół od podstaw. Wiesz, czego chcesz i jak ma wyglądać twój zespół, więc pod tym kątem szukasz zawodników do drużyny. Jednak nie widzę problemu w przejmowaniu drużyny w takiej sytuacji, jak teraz. Jest jak jest, więc za wszelką cenę trzeba próbować wycisnąć z zespołu wszystko, co się da – mówił pewny siebie trener. Jak się później okazało zatrudnienie Andreja Urlepa na stanowisku szkoleniowca w Słupsku było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Zatrudnienie Andreja Urlepa było świetnym posunięciem Energi Czarnych Słupsk
Zatrudnienie Andreja Urlepa było świetnym posunięciem Energi Czarnych Słupsk

[nextpage]Słabsi Polacy, efekt ten sam

Energa Czarni przed sezonem 2012/2013 postanowili zmienić cały zespół. Nie zdecydowano się na pozostawienie w składzie tak kojarzonych ze Słupskiem Mantasa Cesnauskisa czy Pawła Leończyka. Kibice narzekali, że stracili postacie, z którymi w pewnym stopniu się utożsamiali, będącymi ważnymi czynnikami ściągającymi fanów na halę. Zarząd jednak uznał, że drużynę trzeba przewietrzyć i tak też właśnie zrobił. Z zawodników krajowych postawiono na solidnych, ale nie należących do ścisłej krajowej czołówki – Marcina Dutkiewicza, Mateusza Kostrzewskiego, Odeda Brandweina, Michała Nowakowskiego oraz Roberta Tomaszka. Ruch ten miał spowodować, że słupszczanie wzmocnią się bardzo dobrymi graczami zza granicy, którzy zagwarantują wysoki poziom oraz sukces sportowy. Ten zabieg nie przyniósł jednak zamierzonych rezultatów. Levi Knutson przeplatał mecze dobre z fatalnymi, Todd Abernethy po kontuzj był cieniem samego siebie, a Bryan Davis nie przypominał gracza, który dwa lata wcześniej był wybierany MVP spotkań o brązowy medal. Valdas Dabkus był jedynie solidny, a dobra gra Yemiego Gadri-Nicholsona oraz Rodericka Trice'a to za mało ,aby myśleć o wejściu do półfinału. Zagraniczny zaciąg nie zapewnił poziomu, jakiego wszyscy w Słupsku oczekiwali, sprawiając tym samym niemiłą niespodziankę.

Zagraniczny zaciąg nie przyniósł wiele radości słupskim kibicom
Zagraniczny zaciąg nie przyniósł wiele radości słupskim kibicom

[nextpage]Sezon zasadniczy i szóstki, czyli czas wzlotów i upadków

Słupski zespół na początku sezonu nie wyglądał zbyt dobrze. Ogromna liczba strat oraz brak zespołowości spowodował wysokie porażki ze Stelmetem Zielona Góra oraz PGE Turowem Zgorzelec. Później jednak słupszczanie skrzętnie zaczęli wykorzystywać łatwiejszy terminarz oraz mniejsze lub większe problemy rywali, co spowodowało serię ośmiu wygranych z rzędu (wliczając mecze pucharowe), która wywindowała ich na sam szczyt ligowej tabeli. Nabuzowane pozytywną energią i pewne swoich umiejętności „Czarnych Panter” następnie podejmowały w Hali Gryfia Start Gdynia. Zlekceważenie młodego i ambitnego zespołu z Gdyni okazało się jednak opłakane w skutkach i to gdynianie tryumfowali na słupskim parkiecie, przerywając tym samym serię Czarnych. Spotkanie to okazało się kluczowym momentem całej rundy zasadniczej. Od tamtej pory słupszczanie sporadycznie wygrywali, o wiele częściej zaliczając porażki. Czarę goryczy przelał mecz w Gdyni, przegrany z Asseco Prokomem 85:60, po którym rozstano się z trenerem Mariusem Linartasem. Andrej Urlep, który zastąpił Litwina miał jedynie trzy dni, przede wszystkim na obudowanie psychiczne wyraźnie rozbitego zespołu. Dodatkowo Czarni nie mogli już pozwolić sobie na porażki, chcąc osiągnąć założony wcześniej cel, czyli awans do górnej szóstki. Słoweński szkoleniowiec udowodnił po raz kolejny swoją klasę, prowadząc słupszczan do zwycięstwa nad Treflem w Sopocie oraz tryumfując w trzech pozostałych meczach, pieczętując zrealizowanie przedsezonowego celu.
Do spotkań w szóstkach Energa Czarni przystępowali bez żadnej presji. Podopieczni Andreja Urlepa nie byli w żadnym z tych spotkań faworytem, ale mimo wszystko bilans trzech zwycięstw i siedmiu porażek przyjęto z rozczarowaniem. Warto jednak wspomnieć o tym, że „Czarne Pantery” były sprawcami najwyższej porażki w historii Asseco Prokomu Gdynia, rozbijając gdynian na własnym parkiecie aż 90:53. Przed ostatnią kolejką słupszczanie wciąż nie wiedzieli, z kim zmierzą się w fazie play-off. Możliwości były trzy – Trefl Sopot, Stelmet Zielona Góra lub Anwil Włocławek. Czarni nie kalkulowali, ale ich rywale tak, przez co drugi rok z rzędu przyszło w ćwierćfinale zmierzyć im się ze Stelmetem Zielona Góra.

Sezon zasadniczy był dla Energi Czarnych pełen wzlotów i upadków
Sezon zasadniczy był dla Energi Czarnych pełen wzlotów i upadków

[nextpage]Powtórka z rozrywki

Ćwierćfinałowa seria ze Stelmetem była dla słupszczan doskonałą okazją do rewanżu za sezon 2011/2012, kiedy to po dramatycznych i stojących na naprawdę wysokim poziomie pojedynkach, z awansu mogli cieszyć się podopieczni Mihailo Uvalina. Wtedy minimalnym faworytem był zespół z Pomorza, który z kolei teraz skazywany był na pożarcie. Pierwsze spotkanie zadziwiło jednak wszystkich. Słupszczanie zagrali niemal perfekcyjnie, niwelując przy tym wszystkie atuty Stelmetu. - Jeżeli pokonamy Stelmet w jego hali po raz drugi, to nie damy im cienia szansy, na to, aby choć przez chwilę pomyśleli, że są w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić nam w Słupsku. Jedno zwycięstwo jeszcze nie znaczy tak wiele, ale druga wygrana byłaby milowym krokiem w stronę półfinału – tonował huraoptymizm w obozie słupszczan, Michał Nowakowski.

Jak się okazało młody skrzydłowy miał rację. Jedna wygrana nic jeszcze nie znaczyła. Władze Stelmetu zawiesiły na mecz numer dwa Waltera Hodge’a, który powrócił do drużyny już na kolejne spotkanie. Zarówno ze swoim liderem, jak i bez niego to Stelmet górował nad Energą Czarnymi i wyszedł na prowadzenie w serii 2:1. Przez cały sezon braki w umiejętnościach, „Czarne Pantery” nadrabiały jednak walką i charakterem, których nie można było im odmówić. To właśnie te cechy pozwoliły im tryumfować w meczu numer 4 i podobnie jak przed rokiem, doprowadzić do decydującego spotkania. W tym jednak nie było dyskusji, komu awans do półfinału po prostu się należy. Stelmet zmiótł z parkietu Czarnych, których wyraźnie przytłoczyła waga spotkania oraz możliwość wyeliminowania głównego pretendenta do mistrzostwa, które jak się później okazało udało mu się zdobyć.

- Myślę, że mimo odpadnięcia w pierwszej rundzie play offów, można sezon uznać za w miarę udany. Mieliśmy wiele wzlotów i upadków. W trakcie rozgrywek byliśmy nawet poza górną szóstką, jak i przez trzy kolejki liderem. Zmiana trenera, kontuzje, choroby... Jednak jako zespół, w którym wytworzyła się super atmosfera, zdolni byliśmy przejść przez to wszystko razem. I to było super! Byliśmy dla siebie wzajemnym wsparciem, i na parkiecie i poza boiskiem – analizował sezon kapitan Energi Czarnych, Marcin Dutkiewicz.

Słupszczanie drugi rok z rzędu musieli uznać wyższość Stelmetu Zielona Góra
Słupszczanie drugi rok z rzędu musieli uznać wyższość Stelmetu Zielona Góra

[nextpage]Co dalej z Energą Czarnymi?

Zarządowi słupskiego klubu udało się to, czego przed nimi nie dokonali kilku inni – udało im się przedłużyć umowę z trenerem Andrejem Urlepem. - Pozostawienie trenera Andreja Urlepa w naszym zespole było dla klubu priorytetem, podobnie jak podpisanie nowej umowy sponsorskiej z koncernem Energa. Dziś mogę powiedzieć, że oba cele udało nam się zrealizować i teraz możemy zacząć finalizować kontrakty z zawodnikami oraz dynamicznie budować skład na nowy sezon – stwierdził prezes klubu, Andrzej Twardowski.

Teraz przed Energą Czarnymi czas wytężonej pracy. Dobrze wiadomo, że jednym z głównych warunków Słoweńca wobec pozostania w Słupsku była bardzo szeroka kadra, licząca blisko 15 graczy. Na pewno jej częścią będą słupscy wychowankowie – Szymon Długosz, Wojciech Osiński oraz Wojciech Jakubiak. Do zespołu po trzyletniej nauce w SMS-ie Władysławowo powraca także etatowy reprezentant Polski we wszystkich kategoriach wiekowych, Kacper Borowski, który w tym sezonie ma dostać sporo szans na pokazanie swoich umiejętności.  Z doświadczonych zawodników niemal przesądzone jest, że w Słupsku zagra Mateusz Jarmakowicz, a klub prowadzi także bardzo zaawansowane rozmowy z Marcinem Sroką. W kręgu zainteresowań Energi Czarnych są także Paweł Leończyk oraz Piotr Pamuła. W słupskim zespole na pewno nie zobaczymy Mateusza Kostrzewskiego. Wciąż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Odeda Brandweina. Trener Andrej Urlep rozpoczął również poszukiwania zawodników zagranicznych do swojego zespołu.

Z całą pewnością można jednak stwierdzić, że celem Energi Czarnych Słupsk w sezonie 2013/2014 będzie powrót do pierwszej czwórki po dwóch latach przerwy.

Energa Czarni statystycznie:

Najlepszy strzelec: Yemi Gadri-Nicholson - śr. 11,8 pkt/mecz
Najlepszy zbierający: Yemi Gadri-Nicholson - śr. 7,6 zb./mecz
Najlepiej asystujący: Oded Brandwein - śr. 3,6 as./mecz
Najlepiej blokujący: Yemi Gadri-Nicholson - śr. 1,9 b./mecz
Najlepiej przechwytujący: Roderick Trice - śr. 1,4. p./mecz.

Yemi Gadri-Nicholson był najlepszym koszykarzem Energi Czarnych Słupsk w sezonie 2012/2013
Yemi Gadri-Nicholson był najlepszym koszykarzem Energi Czarnych Słupsk w sezonie 2012/2013
Źródło artykułu: