Marcin Sroka to jedyny polski zawodnik, który jednocześnie zdobył z zielonogórskim zespołem dwa ostatnie medale (brąz i złoto), a którego forma nie spadła w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. W minionych rozgrywkach 32-latek miał nawet większą rolę, niż we wcześniejszych i notował przeciętnie 7,3 punktu (44 procent skuteczności z gry) i 3,2 zbiórki. Wcześniej odpowiednio: 5,8 i 2,6.
- To jest oczywista sprawa, że chciałbym pozostać w Stelmecie na kolejny sezon i gdyby to tylko ode mnie zależało, to już wszystko by było jasne. Na chwilę obecną jednak sytuacja nie jest tak klarowna. Wiem tylko, że mój agent zbiera oferty i prowadzi luźne rozmowy, ale bez konkretów - mówi Sroka.
Stelmet ma obecnie w składzie dwóch polskich zawodników: Kamila Chanasa i Łukasza Koszarka, choć nieoficjalnie mówi się, że klub doszedł do porozumienia z Przemysławem Zamojskim i Aaronem Celem. Czy Sroka uzupełni to zestawienie?
- Gdy żegnaliśmy się w Zielonej Górze po sezonie po zdobyciu mistrzostwa Polski, to usłyszałem, że miło by było się znowu spotkać, ale tak jak mówię - bez żadnych konkretów. Super byłoby ponownie zagrać w Stelmecie, przecież to mistrz Polski, będzie grał w Eurolidze, ale jednocześnie mam kilka ciekawych ofert i z Polski, i z zagranicy. Mogę powiedzieć, że pewnego ciepłego kraju, ale nie z Hiszpanii - dodaje Sroka.
Większość koszykarzy wyznacza sobie pewien termin, w którym chcieliby znać swoją przyszłość. Nie inaczej jest ze Sroką, choć jego przypadek jest szczególny. - Ustaliliśmy sobie z narzeczoną, że dobrze by było wiedzieć do 29 czerwca, gdzie spędzimy kolejny sezon. Dlaczego 29 czerwca? Po prostu wtedy zmieniam stan cywilny i nie ukrywam, że chciałbym mieć podpisany kontrakt do wesela - uśmiecha się doświadczony zawodnik.