- Myślę, że różnica potencjałów zespołu jest spora, natomiast moje dziewczyny walczyły i zagrały niezłe zawody. Z pewnością mogły lepsze. Trema pierwszego spotkania zrobiła też swoje. Był to pierwszy mecz ligowy więc patrzę z optymizmem, gdyż z pewnością będziemy grać lepiej - ocenił występ swoich podopiecznych trener Jarosław Zyskowski.
Przyczyny porażki próbowała wytłumaczyć skrzydłowa Cukierków Odry Eliza Gołumbiewska. - Ten mecz w zasadzie przegrałyśmy w końcówce. Walka była non stop, cały czas trzymałyśmy kontakt. Decydujące były zbiórki w końcówce meczu. Brak zastawienia z naszej strony zawodniczki ROW-u wykorzystywały bezlitośnie. Popełniłyśmy również zbyt dużo strat i w tym należy upatrywać przyczyn naszej porażki - mówiła Gołumbiewska, która zapisała na swoim koncie 11 punktów, w tym trzy celne rzuty zza linii 6,25.
Brzeżanki długo trzymały dystans do faworyzowanej drużyny z Rybnika, jednak ostatecznie poległy różnicą aż 13 punktów. Z wygranej i zdobycia dwóch punktów bardzo zadowolony był trener gospodyń Mirosław Orczyk. - Ja chciałbym pogratulować swoim zawodniczkom pierwszego zwycięstwa w nowym sezonie. Jak to mówią pierwsze koty za płoty. My zebraliśmy się dopiero wczoraj wieczorem. Myślę, że tu duże słowa uznania dla naszego prezesa Adama Greczyły, który doprowadził do sytuacji, że mamy już na parkiecie dwie Amerykanki - mówił Orczyk. Trener również wypowiedział się na temat przygotowań oraz stylu gry swoich podopiecznych. - Najważniejsze są dwa punkty. To liczy się dla nas na razie najbardziej. Styl na dzień dzisiejszy nie jest naszą najważniejszą sprawą. Nie przygotowywaliśmy się podobnie jak inne zespoły po 6 czy 8 tygodni do sezonu. Wczoraj wieczorem odbyliśmy pierwszy 45-minutowy trening w zespole jaki dzisiaj mamy do dyspozycji. Cieszy mnie niezmiernie, że udało się wygrać, a myślami jestem już w Poznaniu - dodał opiekun UTEX-u ROW.
Pod dużym znakiem zapytania stał występ w tym meczu Elżbiety Międzik, która borykała się z kontuzjowaną stopą. Ostatecznie zawodniczka wystąpiła i spędziła na parkiecie ponad 38 minut. - Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa. Jak już trener powiedział w takim składzie jesteśmy od wczoraj, więc ciężko było nam się w jakimś stopniu zgrać. Dlatego tym bardziej cieszy ta wygrana. Nie jesteśmy jeszcze w pełnym składzie, gdyż dojdzie do nas jeszcze jedna Amerykanka. Musimy dużą uwagę zwrócić na fakt, żeby się zgrać. Gdy ten element dopracujemy nasza gra będzie wyglądać zdecydowanie lepiej w każdym kolejnym meczu - powiedziała Międzik, która zapisała na swoim koncie 3 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty. Zawodniczka jednak narzekała na brak zdrowia. - Przez kontuzję musiałam trochę pauzować, dlatego mam lekki brak zdrowia. Z każdym kolejnym meczem będzie jednak lepiej, bo po każdym kolejnym dniu, treningu jestem mocniejsza - powiedziała reprezentantka Polski.
Po spotkaniu humorem tryskały obie amerykańskie zawodniczki UTEX-u ROW. - Jestem bardzo szczęśliwa, że udało nam się zacząć od wygranej. Cieszę się również, że razem z Kashą pomogłyśmy naszej nowej drużynie. Atmosfera na meczu była znakomita, a my mogłyśmy pokazać się z jak najlepszej strony - mówiła LaTangela Atkinson. Bohaterka meczu zapisała na swoim koncie 19 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst, a jej bloki mogły były prawdziwą ozdobą inauguracji nowego sezonu. - Jestem tutaj od wczoraj, a już mi się tu podoba. Cieszę się, że dziś zagrałam na niezłym poziomie, gdyż dopiero się aklimatyzuję, a wczoraj odbyłam dopiero pierwszy krótki trening, na którym dopiero poznawałam nowe koleżanki i taktykę zespołu - mówiła druha z Amerykanek Kasha Terry.
Występ swoich podopiecznych zza oceanu ocenił również trener Orczyk, który ocenił je bardzo pozytywnie. - Amerykanki dopiero się aklimatyzują, bo przecież Kasha jest z nami dopiero od wczoraj. Muszą się one też trochę przestawić z stylu gry WNBA na styl europejski. Ja jednak nie chcę oceniać tylko Amerykanek. Każda z naszych zawodniczek pokazała pewien potencjał i swoje duże możliwości. Z biegiem każdego treningu, każdej minuty na parkiecie będziemy się zgrywać i będzie nam to służyło. 2 punkty zostały w Rybniku i z tego trzeba się cieszyć. Amerykanki po prostu zrobiły to co miały zrobić i były znaczącymi postaciami naszego zespołu. Każda zawodniczka, która pojawiła się na parkiecie wniosła coś do gry. Dla nas liczy się to, że zespół wygrywa - mówił Orczyk.
Obaj trenerzy wypowiedzieli się również na temat poziomu ligi. Trener Cukierków stwierdził, pomimo że pracuje w kobiecej koszykówce dopiero pierwszy sezon, że poziom ligi bardzo się podniósł i wyrównał. - Wzrosły znacznie budżety klubów, dlatego liga zapowiada się bardzo ciekawie. Już w pierwszej kolejce mamy niespodziankę w postacie porażki Lotosu w Gorzowie. Tutaj w Rybniku również mamy przykład solidnej drużyny z dwiema zawodniczkami z WNBA, a trzecia jeszcze ma przecież dołączyć. To wszystko sprawi, że liga się znacznie wyrówna. Należy pamiętać również o dwóch Polkach na parkiecie. Trzeba je mieć i chcąc osiągnąć dobry wynik muszą to być dobre zawodniczki - mówił Zyskowski. - Gorzów zdobył jeden punkt więcej. Nazwijmy go bonusowym, bo Lotos nie był jeszcze w optymalnym składzie. Nie widzę możliwości wygrania z tym zespołem, jeżeli będzie on w pełnym składzie z zawodniczkami z WNBA. Jest to niespodzianka, a zyskał na tym Gorzów, który jest oczko do przodu. Gdynianki z pewnością tą porażkę sobie nadrobią. Co do poziomu całej ligi, z sezonu na sezon bardzo się on wyrównuje. Lotos i Wisła nadal będą brylowały w lidze, natomiast o miejsca 3-8 będzie toczyła się zażarta walka. Każdy mecz zalicza się do play off, więc każdy mecz jest bardzo ważny bo zalicza się do kolejnego etapu rozgrywek - tak niespodziankę w Gorzowie i poziom FGE ocenił natomiast trener Orczyk.