Gortat wyjechał do USA na rehabilitację

Marcin Gortat w czwartek rano opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski i udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie przejdzie rutynowe badania i rehabilitację.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Gortat, tak jak wcześniej zapowiadał, po zgrupowaniu w Legionowie, udał się do Stanów Zjednoczonych. Środkowego zabrakło na ostatnim treningu, na którym tylko przez chwilę obecny był trener Dirk Bauermann.

Gortat do Phoenix udaje się na dwa tygodnie, gdzie przejdzie szereg badań oraz rehabilitację kontuzjowanej stopy. Środkowy będzie także trenował, tak żeby nie wypaść z rytmu treningowego. Gortat początkowo miał przyjechać dopiero na turniej w Lublinie, ale zawodnik postanowił, że szybciej wróci na zgrupowanie. Ma to nastąpić w okolicach 18 sierpnia, kiedy reprezentacja będzie na turnieju w Belgii. Gortat nie ukrywa tego, że w kadrze jest na tyle dobra atmosfera, że chce jak najszybciej wrócić do gry. - Wrócę na mecze w Belgii. Na 100 procent wrócę na trzecie spotkanie w tym turnieju, aczkolwiek chciałbym być już na drugim meczu. Kwestią jest przebukowanie biletu lotniczego. Potrzebuję jeszcze dwóch tygodni, żeby dojść do optymalnej dyspozycji fizycznej. Nie ukrywam, że zaczyna się teraz najlepszy okres reprezentacyjny - czyli wyjazdy po Europie i mecze z różnymi przeciwnikami - mówi Marcin Gortat.

Zawodnik musi się jednak upewnić, czy jest na 100 procent gotowy na wyjazd na Eurobasket. - Kontuzjowana stopa czasem jeszcze boli, nawet podczas treningów, ale gdy widzę, jak ciężko trenują starsi ode mnie zawodnicy, zaciskam zęby i kontynuuję zajęcia. Wyjeżdżam do USA, bo chce się upewnić, czy jestem zdrowy na 100 procent - zapewnia Gortat.

Zawodnik ocenił także pierwszy tydzień przygotowań reprezentacji do Eurobasketu. - Pierwsze dwa, trzy dni treningu były bardzo chaotyczne. Każdy musiał się przyzwyczaić do nowych warunków. Biegaliśmy trochę, jak takie "oszołomy", ale z każdym dniem było coraz lepiej. Wydaje mi się, że teraz gramy całkiem niezłą koszykówkę - podsumowuje Gortat.

Źródło artykułu: