Paweł Kowalczuk: Mamy zawodników do walki pod koszami

Poprzedni sezon pokazał kibicom Polpharmy, że walka na desce jest bardzo istotnym elementem koszykarskiego rzemiosła. Większość przegranych spotkań była bowiem wynikiem słabej gry pod obiema tablicami. W pierwszym meczu nowego sezonu PLK "Kociewskie Diabły" ponownie zebrały mniej piłek niż rywal - SPEC Polonia Warszawa. Nic więc dziwnego, że kibice obawiają się o postawę swoich pupilów pod koszem. Jednak zawodnik "Farmaceutów" - Paweł Kowalczuk, uważa, że nie brakuje w zespole zawodników do walki o zbiórki.

Paweł Kowalczuk w spotkaniu przeciwko Polonii Warszawa zdobył 7 punktów, a także zebrał 3 piłki. - Ogólnie myślę, że było dobrze - jestem zadowolony ze swojej gry - powiedział 28-letni zawodnik.

"Kociewskie Diabły" świetnie spisywały się w drugiej partii. Wówczas to podopiecznym Mariusza Karola w ataku wychodziło wręcz wszystko. Także w defensywie było całkiem przyzwoicie. Jednak całkowitej zmianie uległ obraz gry w kolejnej - trzeciej odsłonie. Wtedy to Polpharma nie potrafiła sobie wypracować dogodnej sytuacji do zdobycia kolejnych punktów, co wykorzystywali rywale. Co było przyczyną tak dwóch skrajnych postaw w tych kwartach? - Wynika to z tego, że nasza forma nie jest jeszcze ustabilizowana do końca. I takie wahania w ciągu meczu mogą występować. Będziemy się starać eliminować te gorsze momenty - zapewnia Kowalczuk.

Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. W trzeciej minucie, trzeciej kwarty wyłączyły się tablice świetlne, a także część oświetlenia. Zawodnicy kontynuowali pojedynek, ale czas odmierzali sędziowie. - To była dziwna sytuacja. Po raz pierwszy miałem z nią styczność. Jakoś nam się udało dokończyć ten mecz - ogólnie warunki jak i spotkanie było dramatyczne - komentuje były gracz Zastalu Zielona Góra.

Polpharma - podobnie jak w poprzednim sezonie - przegrała dość znacząco walkę na desce. Warto dodać, że gracze podkoszowi mieli olbrzymie problemy z faulami, w efekcie czego w samej końcówce doliczonego czasu gry najwyższym koszykarzem na parkiecie w szeregach "Kociewskich Diabłów" był Mujo Tuljković. - Myślę, że nie (mamy problemów pod koszem - przyp. red.). Mamy zawodników do walki pod koszami - uważa Kowalczuk.

W kolejnej serii spotkań SKS zmierzy się z ekipą Basco Śląska Wrocław. Podopieczni Rimasa Kurtinaitisa w pierwszej kolejce przegrali w Ostrowie Wielkopolskim z tamtejszym Atlasem Stalą 77:84. Litewski szkoleniowiec skorzystał z usług zaledwie 6 koszykarzy, a Oliver Stević i Marcin Stefański spędzili na parkiecie 40 minut. - Śląsk jest w trochę dziwnej sytuacji. Oni też raczej grają takimi zrywami. Ta drużyna jest tak jakby jeszcze w trakcie tworzenia, ale jest to wielka firma. Przygotowujemy się na ten mecz i mam nadzieję, że pójdzie nam łatwiej niż z Polonią.

Komentarze (0)