Obie drużyny wiedziały, że przystępują do batalii, która - właściwie ze stuprocentową pewnością - będzie decydowała o tym, która z nich awansuje do kolejnej rundy. Sytuacja ta podziałała mobilizująco na jednych i drugich, co pozwoliło nam obejrzeć szalenie zacięty pojedynek.
Przez pierwszą połowę żadnej z ekip nie udało się zbudować większego prowadzenia, a sytuacja, że wynik oscylował w okolicach remisu była najczęstsza. Po pierwszej połowie jednym punktem prowadzili Czesi, ale Chorwaci nie składali broni.
Trener Jasmin Repesa korzystał z wielu zawodników, a ci odwdzięczali mu się solidną grą. W całym spotkaniu pięciu koszykarzy reprezentacji Chorwacji zdobyło minimum 10 punktów, z kolei po stronie Czech tylko dwóch.
Dominował Pavel Pumprla, który z łatwością wchodził pod kosz oraz imponował skutecznością w rzutach z dystansu. Zawodził natomiast Jan Vesely. Koszykarz Washington Wizards miał tylko 11 punktów, a na uwagę zasługuje jego koszmarna skuteczność w rzutach wolnych, w których wykorzystał zaledwie jeden z aż 10 prób!
Chorwaci zaczęli przejmować mecz pod koniec trzeciej kwarty. Pozwolili rywalom zdobyć tylko dziewięć punktów w tej części gry, samemu budując przewagę. Wyróżnił się młody Dario Saric, który bez respektu kąsał Czechów celnymi trójkami lub udanymi wejściami pod kosz.
Całą drugą połowę Chorwacja wygrała 38:20, czym skutecznie pokazała, że to jej należy się miejsce w czołowej dwunastce Starego Kontynentu.
Chorwacja - Czechy 70:53 (16:17, 16:16, 15:9, 23:11)
Chorwacja: Tomić 12, Bogdanović 11, Sarić 11, Simon 10, Zorić 10, Markota 8, Draper 3, Ukić 3, Rudez 2, Delas 0.
Czechy: Pumprla 19, Vesely 11, Satoransky 9, Barton 5, Hruban 5, Balvin 2, Houska 2, Benda 0, Welsch 0.