Pierwszy wymieniony we wstępie mecz wywoływał spore emocje jeszcze przed rozpoczęciem. Atut własnego parkietu posiadały reprezentantki Minnesoty, lecz rywalki podczas minionych kilkunastu tygodni pokazały, że nawet silne ekipy nie są im straszne, wobec czego trudno było jednoznacznie wskazywać faworyta.
Niemniej już druga kwarta zarysowała różnicę na korzyść ulubienic miejscowej publiczności. Kapitalnie spisywała się Lindsey Wahlen, która raz za razem zdobywała kolejne punkty zupełnie nic nie robiąc sobie z asysty defensorek. Idealnie wykorzystywała swoje doświadczenie i dała wyraźny sygnał, że liczy się tylko wywalczenie pełnej puli.
Tamte momenty okazały się w dużej mierze kluczowe jeśli chodzi o losy konfrontacji. Zespół polkowiczanki, Janel McCarville (6 pkt.) kontrolował potem sytuację, nie pozwalając oponentowi nawet zbliżyć się do remisu.
Dla przegranych cztery "oczka" uzyskała Allie Quigley.
Minnesota Lynx – Chicago Sky 79:66 (22:19, 23:15, 22:19, 12:13)
Oczekiwaniom sprostało również Seattle Storm, które nie dało większych szans niżej notowanej Tulsie Shock. Przyjezdne od startu oglądały plecy przeciwniczek, prezentując gorszy basket pod wieloma względami. Trochę zawiodła skuteczność. Pierwotnie przez 10 minut team zaliczył zaledwie parę trafień, co absolutnie nie wystarczało, by prowadzić wyrównany bój.
Straty zostały w pewnej części odrobione dopiero przy okazji czwartej "ćwiartki", lecz wówczas było praktycznie "pozamiatane".
Eks-wiślaczka, Nicole Powell ustrzeliła dwa punkty.
Seattle Storm - Tulsa Shock 85:73 (21:10, 23:18, 20:18, 21:27)
WNBA: Lynx lepsze od Sky. Wygrana Storm
W pojedynku dwóch czołowych drużyn obecnego sezonu za Oceanem Minnesota Lynx pokonała Chicago Sky. Radość ze zwycięstwa mogły okazywać też zawodniczki Seattle Storm.
Źródło artykułu: