W poszukiwaniu drugiego Hodge'a - rozmowa z przedstawicielem agencji ASM/U1st Sports

Karol Wasiek
Karol Wasiek

W czasie sezonu też były jakieś tarcia pomiędzy nim a klubem. Wówczas Hosley był blisko opuszczenia Stelmetu?

- Nie. Tam była kwestia kontuzji, która była zdiagnozowana, ale w pewnym momencie uważane było, że Quinton symuluje kontuzję. Zapewniłem klub, że Hosley nie jest typem człowieka, który coś udaje. Pamiętam, że wówczas zagrał on 5-7 minut "na jednej nodze" przeciwko drużynie rosyjskiej i szybko zszedł, bo mogło dojść do poważnej kontuzji.

Walter Hodge poradzi sobie w Hiszpanii?

- Myślę, że tak. Nawet patrząc przez pryzmat meczów przedsezonowych to on zaczyna być pierwszą opcją w ataku ekipy Sergio Scariolo.

Laboral Kutxa to była dla niego najlepsza opcja?

- Jeżeli chodzi o kwestie finansowe to była najlepsza opcja. Przebili około 20 procent inne propozycje, które były z Włoch, Rosji. Zresztą Walter bardzo lubi Hiszpanię, świetnie się tam czuje. Poszedł tam również z powodów rodzinnych. Nie wszyscy może to wiedzą, ale Walter ma synka, który ma pewne schorzenie, które musi być rehabilitowane. Powoli się wdraża w mówienie, musi osłuchiwać się z tym hiszpańskim. W Polsce miał nauczyciela języka hiszpańskiego, który był załatwiony przez klub z Zielonej Góry. Również jako agencja chcieliśmy mieć go przy sobie, ponieważ główna nasza siedziba znajduje się właśnie w Hiszpanii.

Ta suma wykupu po sezonie była większa niż w trakcie rozgrywek?

- Nie. Suma w trakcie sezonu była wyższa, ale sam Walter i zarząd klubu chciał wygrać mistrzostwo. Była taka sytuacja, że w pewnym momencie Walter sam nie wiedział, co robić i wówczas było to zamieszanie z jego zawieszeniem.

Jego problemem nie było to, że on po prostu za dużo mówił?

- To sportowy gaduła, dlatego on został w Zielonej Górze aż trzy lata. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę, kiedy on przyjechał do Polski. Obiecałem mu wówczas, że w ciągu trzech lat wyprowadzę jego karierę na zupełnie inny poziom, ale musi się nas słuchać i ma obalić "mit" Portorykańczyka.

Tak sobie myślę, że kontraktując zawodnika to niesamowicie wiele szczegółów wchodzi w grę.

- Tak, jest bardzo dużo rzeczy. Trzeba dużo szczegółów wziąć pod uwagę.

Mógłby pan nieco przybliżyć sytuację z Elijah Johnsonem? Dlaczego tak szybko rozstał się z Anwilem Włocławek? Ma problemy aklimatyzacyjne?

- W Rosie Radom ludzie trochę dziwią się, że jest on przedstawiany jako leń. Podejrzewam, że tutaj bardzo dużo rzeczy się nawarstwiło od samego początku. Może my jako agencja też popełniliśmy błąd, nie przygotowując go odpowiednio do gry w Polsce.

Do pańskiej agencji trafia coraz więcej Polaków. Czy to oznacza, że ci gracze wskakują na jakiś wyższy poziom?

- Staramy się mieć znaczących Polaków, którzy zaczynają być coraz bardziej atrakcyjni na rynku. Chociażby rynek niemiecki bardzo mocno przygląda się polskim zawodnikom i nie jest żadną tajemnicą, że Łukaszem Koszarkiem zainteresowane były dwa kluby niemieckie przed sezonem.

Czemu w takim razie Łukasz Koszarek tak szybko zdecydował się przedłużyć kontrakt? Nie chciał za rok wejść na rynek wolnych agentów?

- Łukasz i inni moi zawodnicy posiadają w kontraktach pewną opcję, która jest dobra dla klubu i zawodnika. Jeżeli pojawi się naprawdę konkretna propozycja to wówczas będzie myśleć, bo nie jest sztuką wysłać zawodnika za podobne pieniądze do klubu zagranicznego. Sztuką jest to, żeby klub, w którym zawodnik się rozwija i gra też miał z tego jakąś korzyść. Mówi tutaj przede wszystkim o buy-outach.

Tak jest też w przypadku Christiana Eyengi?

- Tak. W kontrakcie jest naprawdę konkretna suma odstępnego. Z Christianem jest taki problem, że on jest szalenie atletycznym zawodnikiem, ale musi się wdrożyć w system. Przez to on wypadł w NBA. Po to przyszedł do Stelmetu, żeby się tego nauczyć.

Korie Lucious ma zadatki na gwiazdę ligi?

- To bardzo ciekawa "jedynka". Wiem, że w Rosie bardzo są z niego zadowoleni. Mam nadzieję, że będzie jednym z czołowych rozgrywających w Polsce.

Będzie drugim Hodgem?

- Drugiego Hodge'a cały czas szukamy. Walter Hodge posłuchał nas w 100 procentach jeżeli chodzi o rozwój jego kariery. Były propozycje dla niego po pierwszym sezonie w Polsce, kiedy Zastal Zielona Góra nie zakwalifikował się do play-offów. Mógł jechać do drugiej ligi greckiej, włoskiej, ale my to przyblokowaliśmy. Po drugim sezonie były kolejne propozycje. Jeden z klubów proponował duże większe pieniądze niż Stelmet, ale to też nie był ten kierunek, który należało obrać.
Walter zostanie gwiazdą w Hiszpanii? Walter zostanie gwiazdą w Hiszpanii?
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×