Od dwóch wysokich porażek z Anwilem Włocławek (51:80) oraz Asseco Prokom Sopot (52:80), ligowe rozgrywki zainaugurował beniaminek Polskiej Ligi Koszykówki - Sportino Inowrocław. Podopieczni białoruskiego szkoleniowca Aleksandra Krutikowa, sezon pierwotnie mieli rozpocząć od wyjazdowego meczu w Świeciu z tamtejszym Polpakiem. Do spotkania jednak nie doszło, gdyż przed rozpoczęciem ligi Stefan Medeński, prezes świeckiego klubu, podjął decyzję o wycofaniu zespołu z ekstraklasy. W ten sposób inowrocławianie w rozegranej przed tygodniem pierwszej kolejce, zmuszeni byli pauzować.
Na parkiet wybiegli w drugiej serii spotkań, która to została rozegrana w środę, 1 października. Rywalem Sportino w pierwszym w historii klubu meczu na tak wysokim szczeblu był Anwil Włocławek. Pojedynek w derby Kujaw według terminarza PLK miał odbyć się w Inowrocławiu, jednak zważając na fakt, iż wówczas hala miejscowego OSiR-u była zajęta, działacze klubu poprosili o zmianę gospodarza. Przeszkód w rozegraniu derbowej potyczki w stolicy Kujaw nie robili ani działacze Anwilu, ani PLK.
Przed spotkaniem z Anwilem, Sportino w trakcie okresu przygotowawczego rozegrało tylko dwa mecze sparingowe, będąc także zespołem, który najpóźniej rozpoczął treningi przed nowym sezonem. Taki stan rzeczy spowodowany był problemami z jakimi w letniej przerwie borykali się inowrocławscy działacze. Stało się wiec jasne, iż w pojedynku z Anwilem, który dla przykładu rozegrał aż jedenaście gier towarzyskich, a zajęcia rozpoczął jako jeden z pierwszych, nie można było spodziewać się cudu w postaci zwycięstwa. Ostatecznie podopieczni trenera Krutikowa wysoko przegrali 51:80, a najskuteczniejszym zawodnikiem inowrocławian okazał się zdobywca 18 punktów Tony Lee, który do drużyny dołączył najpóźniej. Pomimo aż 6 strat (podobnie jak Lee) obiecująco wypadł drugi z amerykańskich obrońców Marcus Crenshaw, który po zgraniu się z Lee, mogą stworzyć solidną parę na obwodzie. Na pewno na początku dużo więcej można było oczekiwać od Kyle’a Landry’ego. 22-letni kanadyjski przez 36 minut nie zdobył punktu, a ponadto zaliczył 3 straty. Dobrze zaprezentował się jednak pod tablicami, z których zebrał 9 piłek. Kilka przebłysków w pierwszej kwarcie, to także za mało, aby dobrze ocenić grę litewskiego skrzydłowego Viliusa Gabsysa. W szeregach Sportino zabrakło też wsparcia wśród zawodników rezerwowych.
Skład Sportino przed sobotnim meczem z mistrzem Polski Asseco Prokom Sopot wzmocnił Eddie Miller. 23-letni rzucający obrońca bądź niski skrzydłowy, występował ostatnio w uniwersyteckiej drużynie Fresno State, w której notował średnio 15 punktów na mecz. Do Inowrocławia dotarł także Łukasz Obrzut, jednak on nie został zgłoszony na mecz z sopocianami. W najbliższym czasie na Kujawy powinien dotrzeć też czeski środkowy Stanislav Votroubek. Z gry w inowrocławskiej ekipie zrezygnował z kolei Torre Johnson.
Sobotni mecz w Sopocie przeciwko mistrzom Polski dla inowrocławian rozpoczął się tragicznie. Przez pierwsze dziesięć minut Sportino za sprawą Crenshawa zdołało rzucić zaledwie 3 punkty, przegrywając pierwszą kwartę aż 3:22. Trzy kolejne, co nie mogło być żadną niespodzianką toczyły się pod dyktando gospodarzy, którzy drugą odsłonę wygrali 22:16, a czwartą 18:14. Sportino przez krótki czas przejęło inicjatywę w trzeciej części, zakończonej zwycięstwem 19:18. Tym razem z bardzo dobrej strony pokazał się Landy. Kanadyjczyk rzucił 13 punktów, a także zanotował 15 zbiórek 9 (w tym aż 6 w ataku). Ponownie swój strzelecki kunszt potwierdził Lee, który tym razem zaaplikował rywalowi 16 oczek. Nowy nabytek Sportino Miller przez ponad 15 minut zapisał na swoim koncie 3 punkty, zbiórkę, stratę oraz przechwyt. Aż 24 minuty na parkiecie spędził 17-letni Hubert Wierzbicki, zdobywając w tym czasie 3 punkty.
Dwaj pierwsi rywale na jakich trafiło Sportino, to zespoły od lat stanowiące o sile polskiej koszykówki. I nie inaczej będzie zapewne w tym sezonie. Anwil oraz Asseco Prokom, to obok PGE Turowa Zgorzelec, potentaci polskiej ligi, dla których miejsce niższe od trzeciego oznaczało będzie porażkę. Sportino za dwie wcześniejsze porażki będzie mogło zrehabilitować się w najbliższą środę, kiedy to po raz pierwszy zagra w tym sezonie we własnej hali. Rywalem drużyny prowadzonej przez trenera Krutikowa będzie Victoria Górnik Wałbrzych.