Michał Sokołowski - sezon rozpoczęty z impetem

Michał Sokołowski w niezłym stylu zainaugurował sezon we Wrocławiu, będąc jednym z liderów Anwilu ze Śląskiem. W niedzielę 21-latek będzie chciał zagrać jeszcze lepiej w starciu z Asseco Gdynia.

11 punktów oraz po cztery zbiórki, przechwyty i faule wymuszone; dodatkowo wielka pewność w grze, gra na trzech pozycjach i wysoka intensywność w defensywie - taki obraz pozostawił po meczu ze Śląskiem Wrocław Michał Sokołowski, choć on sam jest nieco innego zdania.

- Czuję pewien niedosyt. Nie wiem czy wynika on z tego, że zrobiłem również kilka strat, czy nie trafiłem kilku rzutów, ale nie do końca mogę być zadowolony z tego, jak zagrałem - mówi 21-latek. Zadowolony jest natomiast z innego aspektu swojej gry.

- Pamiętam, że rok temu graliśmy ze Śląskiem w pucharze i trener oddelegował mnie do krycia Pawła Kikowskiego, tymczasem on już po pierwszej kwarcie miał chyba z 12 czy 13 punktów. Dostało mi się wtedy dość mocno, dlatego teraz chciałem pokazać, że umiem go zatrzymać. I poza jednym błędem, gdy źle poszedłem na zasłonie, uważam, że w tym elemencie wypadłem nieźle - tłumaczy Sokołowski, który pozwolił Kikowskiemu zdobyć ledwie osiem oczek.

Mecz ze Śląskiem to jednak przeszłość. W niedzielę Anwil zmierzy się z Asseco Gdynia w kolejnym ligowym klasyku, choć przyznać trzeba - prawdopodobnie w tym sezonie klasyk ten nieco straci na znaczeniu.

- Miałem to szczęście, że pamiętam te Asseco, które przyjeżdżało do Włocławka w galaktycznym, euroligowym składzie. Ale czy możemy z automatu powiedzieć, że teraz będzie łatwiej, bo gdynianie zbudowali drużynę głównie z młodych graczy? Nie sądzę - mówi koszykarz Anwilu, dodając - Myślę, że tegoroczne Asseco to ekipa, która niczego się nie boi, a połączenie młodości i kilku bardziej doświadczonych koszykarzy zawsze jest dobrym pomysłem.

Anwil z pewnością wie, że nie może zlekceważyć gdyńskiego zespołu - to uczynili koszykarze AZS Koszalin i otrzymali srogą lekcję. - My na pewno unikniemy tego błędu. Na każdy mecz jesteśmy odpowiednio zmotywowani, więc o żadnym odpuszczaniu czy lekceważeniu rywala mowy być nie może - kończy Sokołowski.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: