Trener Mihailo Uvalin w piątkowym meczu wypróbował wszystkich dwunastu zawodników. Efektu nie przyniosło to jednak żadnego. Szansę debiutu na euroligowych parkietach otrzymali Maciej Kucharek oraz Kamil Chanas, którzy starcie z Bayernem Monachium oglądali jedynie z ławki rezerwowych. Obaj spędzili na parkiecie po sześć minut. Ten pierwszy na swoim koncie uzbierał jedynie dwie straty. Efektywniejszy był Chanas, który rzucił pięć punktów, wysyłając przy okazji jasny sygnał, że warto na niego stawiać w kolejnych meczach ligowych oraz Euroligi.
Bezsprzecznie najlepszym graczem Stelmetu był Vladimir Dragicević, który w Stelmecie jest najkrócej ze wszystkich zawodników. Czarnogórzec twardo walczył po obu stronach parkietu, zdobywając 20 punktów (9/11). Był on chyba jedynym graczem, do którego nie można mieć żadnych pretensji.
Drugim najlepszym strzelcem zespołu był Przemysław Zamojski, który miał jednak wielkie problemy w strzeleniem się w kosz (1/7 za trzy). "Zamoj" jest jednak graczem, któremu nawet jak nie idzie to stara dawać się z siebie wszystko. To typowy fighter, który nie odpuszcza. Podobne cechy wykazuje Marcin Sroka, który w Eurolidze daje całkiem solidne zmiany. Bije się o każdą piłkę, jest zadziorny.
Przyzwoity występ zanotował David Barlow, który z meczu na mecz pokazuje coraz lepszą dyspozycję. Australijczyk w Eurolidze jest próbowany na pozycji numer trzy i najczęściej widujemy go na dystansie i to tam próbuje on zdobywać swoje punkty. W piątek uzbierał on 8 punktów.
Mało gra z kolei Adam Hrycaniuk, który mecz zaczął na ławce rezerwowych. Otrzymał od trenera Uvalina tylko 11 minut, w ciągu których zdobył 4 punkty i miał 2 zbiórki. Popularny "Bestia" jest mało widoczny. Działacze kontraktując jego osobę liczyli, że doświadczeniem nabytym w Eurolidze wspomoże drużynę, ale jak na razie tego nie pokazuje. Stać go na pewno na dużo więcej.
To samo można by powiedzieć o Łukaszu Koszarku, który w ciągu 27 minut zdobył tylko... 3 punkty! Rozgrywający reprezentacji Polski oddał zaledwie dwa rzuty w meczu, co zdarza mu się niezwykle rzadko. Nie od dziś wiadomo, że jego największą bronią, oprócz kreowania gry, jest właśnie rzut. Nie lepiej spisał się jego zmiennik - Erving Walker, który w 19 minut uzbierał 2 punkty i 5 asyst, ale także 3 straty. Amerykanin przeplata dobre zagrania z bardzo słabymi.
Na wielkie słowa krytyki zasłużyli odpowiednio Craig Brackins oraz Christian Eyenga, którzy razem uzbierali... 8 oczek. Zawodzi szczególnie ten drugi, który w Eurolidze jest kompletnie niewidoczny. Jego zagrania doskonale czytają rywale i nie stanowi on żadnego zagrożenia. Kongijczyk jak na razie liderem jest tylko w meczach w polskiej ligi (chociaż przydarzył mu się także fatalny mecz z Kotwicą). Brackinsa z kolei bardzo trudno ocenić, bo tak naprawdę nie wiadomo, na co go stać. W ciągu 10 minut rzucił 2 punkty i tylko tyle można napisać o jego występie.