Skoro TOP 10 to zaczynamy od miejsca 10.
10. Adam Silver - w lutym 2014 po 30 latach pracy ze stanowiska komisarza ustąpi David Stern. Wykonał świetną pracę przy promocji ligi. To on m.in. uniezależnił nas od polskiego Canal+ poprzez wprowadzenie internetowej aplikacji NBA League Pass. W Stanach ma wielu przeciwników, czego dowód dała publiczność zgromadzona w tym roku w hali Barclays Center podczas Draftu 2013. Schedę po nim przejmie Adam Silver, który uchodzi za jeszcze większego materialistę. Już mówi się o reklamach na parkiecie, koszulkach i paru innych kwestiach. Większość pomysłów narodziła się jeszcze pod patronatem Sterna, ale to od nowego komisarza zależeć będzie to, w jaki sposób będą one wdrażane.
9. Kandydaci do Draftu 2014 – rozgrywki akademickie nawet jeszcze się nie rozpoczęły, a eksperci już wskazują głównych kandydatów do przyszłorocznego naboru. Mówi się, że może być on najmocniejszy od 2003 roku, kiedy do ligi trafili chociażby LeBron James , Dwyane Wade , Chris Bosh i Carmelo Anthony . Internetowe serwisy draftexpress.com i nbadraft.net już opublikowały swoje (bardzo) robocze typy. Moimi faworytami są Andrew Wiggins i Jabari Parker (choć tu nie jestem oryginalny) oraz Aaron Gordon, który przez niektórych jest chyba lekko niedoceniany. Tym, którzy nie bardzo kojarzą tych zawodników, gorąco zachęcam, aby obejrzeć w tym roku chociaż kilka meczów. NCAA potrafi wciągnąć równie mocno co NBA.
8. Tankowanie – tą niechlubną czynnością ma się w tym sezonie zajmować przynajmniej kilka zespołów. Chodzi o nic innego, jak o przegranie jak największej ilości meczów, żeby uzyskać jak największe szanse podczas draftowej loterii (więcej kulek w maszynie). Ostre, a nawet bezczelne tankowanie zarzuca się przede wszystkim w przypadku Philadelphia 76ers, którzy ogłosili niedawno, że ich nowa gwiazda – Nerlens Noel – może w ogóle nie zagrać i odpuścić cały sezon z powodu odniesionej w zeszłym roku kontuzji (ale to tylko jeden z wielu wątków). Eksperci na stację wysyłają także Boston Celtics, Phoenix Suns, a nawet – co bardzo nie podoba się Kobemu – Los Angeles Lakers.
7. Rookies – do ligi trafiło w tym roku kilka ciekawych postaci. Nie był to może najciekawszy draft w historii, ale na paru zawodników na pewno warto rzucić okiem. Osobiście uważam, że największą furorę zrobi Victor Oladipo z Orlando Magic. Talentu nie brakuje również innym, ale ten 21-letni absolwent Uniwersytetu Indiana już w Lidze Letniej i meczach przedsezonowych pokazał, że blask fleszy to jego naturalne środowisko i aspirować będzie w tym roku do nagrody Rookie of the Year. Bacznie obserwować będę również Anthony'ego Bennetta , który już jeden mecz dla Cleveland Cavaliers wygrał.
6. Nastroje po karuzeli – sporo zmian kadrowych. W NBA doszło w tym roku aż do 13 zmian na stanowisku pierwszego trenera (na Zachodzie – 5, na Wschodzie – 8). Jest też paru debiutantów w tej roli – m.in. Brian Shaw (Nuggets), Jeff Hornacek (Suns), Brett Brown (Sixers), Jason Kidd (nets), Brad Stevens (Celtics). Mieliśmy też kilka ważnych transferów. Do hitów zaliczyć trzeba oczywiście wymianę na linii Brooklyn Nets – Boston Celtics, podpisanie Dwighta Howarda w Houston, przejście Andre Iguodali do Warriors, a Doca Riversa do Clippers. Karuzela nieźle w tym roku zakręciła i ciekawe, co z tego wyjdzie.
5. Marcin Gortat w Washington Wizards – kilka dni temu naszym małym koszykarskim światem wstrząsnęła informacja o przeprowadzce naszego rodaka. Zdania są podzielone, ale moim zdaniem przejście Gortata do Waszyngtonu to na pewno dobre rozwiązanie dla samego zawodnika. Walczyć będzie o nowy kontrakt, a z Suns i tak niewiele by ugrał. W nowym klubie walczyć będzie o play-offy, bo to w stolicy zdaje się być teraz celem numer 1. Nie patrzą zbyt daleko w przyszłość i znalazło to odzew w śród kibiców. Część z nich nie była zbyt zadowolona z transferu i rezygnacji z prawa do wyboru w 1. rundzie mocnego, przyszłorocznego naboru. Czy Polish Hummer rozwieje ich wątpliwości?
4. Houston Rockets – jeśli już mówimy o zachwianym układzie sił w NBA, to nie możemy pominąć ekipy z Teksasu. Trochę ponad rok temu, zanim do zespołu dołączył James Harden, większość ligi z politowaniem patrzyła w kierunku Generalnego Menadżera, Daryla Morey’a. Teraz namówił do gry najlepszego centra w lidze. Dwight Howard i Omer Asik mają szansę stworzyć najgroźniejszy duet podkoszowy w całej NBA (oczywiście jeśli Kevin McHale zdecyduje się na ten wariant, a wygląda na to, że tak będzie). Poza tym jest jeszcze nieobliczalny Jeremy Lin i Chandler Parsons , który eksplodował w ostatnich play-offach. Na ławce z kolei mój ulubieniec – Patrick Beverly . Nie zdziwię się, jeśli "Rakiety" wygrają w tym roku Konferencję Zachodnią.
3. Brooklyn Nets – również na Wschodzie jest nowa/stara potęga. Zbudowana za ogromne pieniądze przekraczające 180 mln dolarów (100 – pensje zawodników, 80 – tzw. podatek od luksusu). Sama pierwsza piątka zgarnie rekordowe w lidze 102 mln USD. Doszli Kevin Garnett i Paul Pierce, a na ławce będą jeszcze m.in. Jason Terry i Andriej Kirilenko. Nets mają teraz – przynajmniej na papierze – najlepszych starterów w NBA. Problem w tym, że latka lecą, a kostki Derona Williamsa kruszą się coraz bardziej. Drużyną rządzić ma Jason Kidd, który przed chwilą grał jeszcze dla lokalnych rywali. Michaił Prochorow trochę zaszalał. Co przyniesie ta wybuchowa mieszanka?
2. Wypisani ze szpitala – rozgrywki 2013/14 to również powrót do ligi wielu kontuzjowanych z zeszłego roku. W preseason świetnie prezentował się Derrick Rose, ale nadal nie znamy daty powrotu Rajona Rondo, Russella Westbrooka, Danny'ego Grangera, Kobe Bryanta, Danilo Gallinari'ego itd. Po 4 latach do gry wraca jeden z najbardziej zmarnowanych talentów w historii, czyli Greg Oden . W Cleveland między plotkami o powrocie w przyszłym roku Króla Jamesa nasłuchiwać będą nowych wieści o formie Andrew Bynuma. Na parkiet wróci także Kevin Love, który będzie robił wszystko, żeby Minnesota weszła w końcu do Playoffs.
1. Obrońcy tytułu – skoro było o Gregu Odenie, to na końcu należy wspomnieć o jego nowej ekipie. Miami Heat spróbują zgarnąć w tym roku three-peat, czyli trzeci z rzędu tytuł mistrzowski. Trzon zespołu pozostał nienaruszony. W ramach sporych oszczędności zwolniono Mike'a Millera. Za grosze sprowadzono natomiast Odena i recydywistę Michaela Beasley'a. Ten drugi ma na swoim koncie więcej wpadek i wizyt na komisariacie niż dobrych sezonów, ale jeśli w ogóle ktoś ma na niego wpłynąć, to lepiej chyba trafić nie mógł. Pat Riley i autorytety biegające obok po parkiecie mogą ujarzmić utalentowanego rozrabiakę. Swoje drugie z rzędu mistrzowskie pierścienie odbiorą dziś w nocy przed meczem z Chicago Bulls. Czy "Byki" zepsują im ceremonię? Zaczynamy odliczanie...