- Choć tak naprawdę jest nam to obojętne z kim zagramy, bo nie mamy na to żadnego wpływu, oczywiste jest, że jednocześnie mamy swoje życzenia. Ja osobiście chciałbym zagrać z Montepaschi Siena, bo to moja ulubiona drużyna ze wszystkich zagranicznych - mówił jeszcze kilka miesięcy temu, tuż przed losowaniem grup w Eurolidze, prezes Stelmetu Zielona Góra, Rafał Czarkowski.
W piątek ziści się zatem marzenie sternika ekipy mistrza Polski - w zielonogórskiej hali CRS na parkiet wyjdzie wspomniany wyżej mistrz Włoch. - To dla mnie naprawdę fajny moment, bo poza tym, że jestem prezesem, jestem również kibicem. I ekipie Montepaschi kibicuję najbardziej ze wszystkich drużyn zagranicznych już od kilku lat. Zaczęło się zabawnie - kilka lat temu moją uwagę przykuła specyficzna nazwa klubu, a dopiero potem gra drużyny - mówi Czarkowski.
Co ciekawe, o sympatii prezesa Stelmetu do Montepaschi i samej Sieny wiedzą włodarze tego klubu. - Gdy mieliśmy okazję porozmawiać tuż po losowaniu grup Euroligi, zdradziłem prezesom włoskiego klubu, że Montepaschi to moja ulubiona drużyna, a Siena to dla mnie najpiękniejsze miasto. Byłem tam kiedyś podczas urlopu w Toskanii i do tej pory czuję sentyment. A obecnie natomiast czuję wielką dumę, że w Montepaschi zagra w mojej Zielonej Górze. To takie spełnienie małego marzenia po kilkudziesięciu latach pracy w klubie - dodaje prezes.
Do pełni szczęścia brakuje zatem sytuacji, w której Stelmet pokonuje faworyzowanego rywala. Eksperci są jednak zgodni - szanse na to są naprawdę niewielkie. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę z różnicy klas, ale broni nie składamy. Postaramy się zagrać jak najlepiej umiemy. Jeszcze przed sezonem niektórzy pytali nas po co gramy w Eurolidze, skoro będziemy tylko przegrywać. Wybraliśmy jednak grę w Eurolidze, bo chcemy równać do najlepszych - kończy Czarkowski.
Rafał Czarkowski: To takie spełnienie marzeń
W trzeciej kolejce Euroligi Stelmet Zielona Góra zmierzy się z włoskim czempionem Montepaschi Siena. Spotkanie to będzie miało wyjątkowy koloryt dla prezesa Stelmetu, Rafała Czarkowskiego.
Źródło artykułu: