Zielonogórzanie mieli szansę na zwycięstwo, lecz popełnili kilka błędów w ostatnich akcjach pojedynku z Turkami. Biało-zieloni nie trafili bowiem rzutu spod kosza, co wykorzystali koszykarze pod wodzą Ergina Atamana. - Przed tą akcją w ataku kluczowa była zbiórka Popsa Mensah-Bonsu na naszej tablicy. Tam piłka spała na ziemie, rzuciło się na nią kilku zawodników. Z naszej strony zabrakło tej siły, trzeba było wyrywać piłkę jeszcze mocniej i wtedy sytuacja byłaby inna, nie byłoby rzutów osobistych. Wtedy bylibyśmy przy piłce, rywale by nas faulowali i ten wynik mógłby być lepszy - skomentował Przemysław Zamojski.
Podopiecznym Mihailo Uvalina największą trudność sprawiła obrona przeciwko Erwinowi Dudleyowi. Amerykanin zdobył 21 punktów, a do tego dorobku dodał 8 zbiórek. - W każdym zespole jest tak, że gdy wykluczmy jakąś opcję, to inny zawodnik może odpalić. Tak właśnie było z Erwinem Dudleyem, od początku meczu był nieźle dysponowany. Chcieliśmy go lekko odpuścić, żeby sobie porzucał, a akurat w piątek te rzuty mu wpadały i zrobił się problem - dodał rzucający.
Mimo przegranej, mistrzowie Polski mogą być zadowoleni ze swojej postawy w całym spotkaniu. - Nie możemy mówić, że zagraliśmy w tym spotkaniu źle. Kibiców i nas bardzo cieszą wola walki, charakter - to właśnie będzie przyciągało fanów. W następnych kolejkach musimy pokazywać taką samą postawę na parkiecie - zakończył Przemysław Zamojski.