Po meczu w rozgrywkach pucharowych oba zespoły w ciągu zaledwie paru dni zmierzyły się ze sobą także w lidze. W drużynie PTG Sokoła Łańcut po raz kolejny zabrakło Bartosza Dubiela. Derby Podkarpacia lepiej zaczęli koszykarze MOSiR-u PBS Bank KHS Krosno. Po akcji kapitana gości - Dariusza Oczkowicza jego drużyna prowadziła 6:0. Gospodarze grali bardzo nerwowo, co sprawiło, że po pierwszych 5 minutach meczu mieli na swoim koncie zaledwie... 2 punkty. Lider z Krosna potrafił to wykorzystać i już na początku derbów zbudował wyraźną przewagę. Po trójce Marcina Salamonika MOSIR prowadził już 12:2. W tym momencie trener Dariusz Kaszowski poprosił o przerwę. Nic to jednak nie zmieniło. Sokół wciąż nie potrafił zdobyć punktów. Krośnianie spokojnie wykorzystywali swoje szanse i powiększali przewagę. Po celnych rzutach zza linii 6,75 Oczkowicza i Wojciecha Pisarczyka gracze Dusana Radovicia prowadzili aż 20:2! Za grę gospodarzy niech przemawia fakt, że w pierwszej odsłonie trafili oni zaledwie 1/16 prób z gry, co daje nieco ponad 6 procent! Po 10 minutach świetnie dysponowany MOSIR Prowadził aż 23:2.
Początek spotkania sprawił, że to goście rozdawali karty. Podłamani gospodarze nie byli w stanie się podnieść. Będący ostatnio w świetnej formie Wojciech Pisarczyk wyprowadził swoją drużynę na najwyższe w meczu prowadzenie - 27:2! Strzelecką niemoc podopiecznych trenera Kaszowskiego przerwał Kacper Młynarski. Ciężko sobie jednak przypomnieć, kiedy ostatnio jakaś drużyna zdobyła 2 punkty podczas 13 minut. Od tego momentu gra gospodarzy wyglądała znacznie lepiej. Duża strata spowodowała jednak, że ciężko było im się zbliżyć do drużyny z Krosna. Po punktach Macieaj Klimy gospodarze przegrywali 12:27. Z każdą minutą gra Sokoła była coraz lepsza, ale MOSIR spokojnie kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie. Po 20 minutach faworyzowany lider prowadził w Łańcucie 33:18.
Trzecia odsłona zaczęła się od skutecznych rzutów Michała Barana i Tomasza Pisarczyka. Goście byli coraz mniej skuteczni, co sprawiało, że Sokół krok po kroku odrabiał straty z pierwszej kwarty. Po akcji Klimy MOSIR miał na swoim koncie już tylko 9 oczek więcej. W tym momencie trener Dusan Radović poprosił o czas. W tej kwarcie oba zespoły raziły nieskutecznością. Przed decydującymi 10 minutami MOSIR Krosno prowadził 39:27. Łańcucianie walczyli, ale fatalna pierwsza kwarta spowodowała, że ich szanse na wygraną zostały ograniczone do minimum. Na 6 minut przed końcem goście prowadzili 47:36. Wąska rotacja i słabszy dzień paru zawodników sprawił, że było to wszystko, na co tego dnia było stać ekipę Sokoła. Goście prowadzili pełne 40 minut a ich wygrana ani przez moment nie podlegała dyskusji. Ostatecznie MOSIR pokonał Sokoła 54:49 i była to już 9 wygrana z rzędu w lidze podopiecznych Dusana Radovicia.
O wygranej lidera ligi zadecydowała świetna pierwsza kwarta i o 10 procent wyższa skuteczność rzutów z gry. Sokół był fatalnie dysponowany w rzutach z dystansu (2/18). Warto dodać, że spotkanie było słabym widowiskiem, co zresztą oddaje wynik. Oba zespoły zanotowały razem tylko 16 asyst i popełniły aż 35 strat.
Najlepszym graczem po stronie zwycięzców był Wojciech Pisarczyk, który zdobył 18 punktów, trafiając 6/7 rzutów z gry. W drużynie Sokoła na wyróżnienie zasługuje tylko waleczny Maciej Klima - 12 punktów i aż 16 zbiórek. Zawiedli Łukasz Pacocha (2/11 z gry) oraz Damian Pieloch, który nie zdobył ani jednego punktu (0/6).
Była to druga w ciągu zaledwie paru dni derbowa wygrała MOSIR-u w Łańcucie. Przypomnijmy, że spotkanie rozegrane w ramach Intermarche Basket Cup zakończyło się wygraną krośnian 63:61.
Sokół Łańcut - MOSiR PBS Bank KHS Krosno 49:54 (2:23,16:10, 9:6,22:15)
Sokół:
Klima 12, Młynarski 12, Pisarczyk 9, Pacocha 7, Baran 5, Fortuna 4, Pieloch 0, Czerwonka 0, Buszta 0, Jeger 0, Fryń 0, Inglot 0.
MOSIR: Pisarczyk 18, Oczkowicz 13, Salamonik 9, Grochowski 6, Malczyk 4, Musijowski 2, Fraś 2, Wyka 0, Adamczewski 0, Bogdanowicz 0, Sadło 0, Mazur 0.
Na szczęście nie zależy, więc płyń.