Trener Bogicević broni Dominika Narojczyka
W roku 2013 Anwil zmaga się nie tylko z przeciwnikami, ale również z urazami. Nie są one wynikiem błędów w sztuce - tak uważa trener Milija Bogicević, broniąc Dominika Narojczyka.
Z ośmioma kontuzjami w roku 2013 zmagał się (i z częścią z nich nadal zmaga) Anwil Włocławek, niejeden mecz przegrywając właśnie ze względu na niepełną rotację. Nawet w obecnym sezonie, Rottweilery nie zagrały ani jednego (!) spotkania w pełnym składzie. We wszystkich siedmiu meczach trener Milija Bogicević musiał rotować zawężonym składem.
To wszystko sprawia, że gromy posypały się na głowę trenera od przygotowania motorycznego, Dominika Narojczyka, a na ostatniej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał, czy przyczyną serii urazów nie jest złe przygotowanie zawodników.
We wcześniejszych latach nie było raczej we Włocławku praktyki leczenia kontuzjowanych zawodników i oczekiwania na ich powrót do drużyny. Od pewnego czasu sytuacja ta uległa zmianie. W poprzednim sezonie klub pozwolił odbyć pełną, trzymiesięczną rehabilitację pod okiem Narojczyka Arvydasowi Eitutaviciusowi, który całkowicie wyleczony, wrócił do gry pod koniec rozgrywek. W obecnych rozgrywkach natomiast w podobnej sytuacji znaleźli się Piotr Pamuła i Paul Graham. Szybciej na parkiet z pewnością wróci ten pierwszy.
- Rehabilitacja Piotrka przebiega bardzo dobrze. Trudno o szczegółowe prognozy, ale myślę, że możemy myśleć, że zagra w jakimś meczu jeszcze przed nowym rokiem - tłumaczy Bogicević, a sam zainteresowany dodaje - Ostatnio zacząłem truchtać, jestem nastawiony optymistycznie, ale wolę nie zapeszać.
***
Gdy po sezonie 2011/2012 Anwil rozstawał się z zawodnikami, jeden z nich, środkowy Corsley Edwards, zaproponował Dominikowi Narojczykowi rozwiązanie umowy z klubem i indywidualną współpracę z nim samym na zasadzie zawodnik-prywatny trener. To był efekt tego, w jaki sposób Narojczyk przygotował Amerykanina do rozgrywek (i prowadził go już w trakcie sezonu), choć ten do Włocławka przyjechał ze sporą nadwagą, ważąc około 139 kilogramów. Pod koniec rozgrywek kilogramów było mniej, masy mięśniowej więcej, a sam koszykarz stał się bardziej zwinny i sprawny.
Oferta, co oczywiste z dzisiejszej perspektywy, została odrzucona.