Wojciech Kamiński: Zabrakło umiejętności i spokoju
Trener Rosy zdaje sobie sprawę z tego, że czwartkowe starcie z Turowem można było wygrać. - W czwartej kwarcie nie mieliśmy łatwych pozycji - mówi Wojciech Kamiński.
W ostatnich dwudziestu minutach gospodarze zdobyli jedynie 32 punkty przy 48 rywali. Brak skuteczności oraz bezradność wobec świetnej defensywy zgorzelczan zadecydowały o porażce. - Chcieliśmy grać do kosza, a nie potrafiliśmy zdobyć punktów, robiliśmy proste straty. W ostatnich siedmiu minutach czwartej kwarty wzięło górę doświadczenie Turowa i jakość zawodników. Szkoda, bo mogliśmy ten mecz wygrać - żałował trener radomian.
Losy czwartkowego meczu rozstrzygnęły się w końcowych minutach. Niemal do ostatniej chwili radomianie mieli jednak szansę na co najmniej doprowadzenie do dogrywki. Przechwycili bowiem kilka piłek. - Zawodnicy mieli wtedy za zadanie odcinać przeciwników od podań. Trochę chyba udało się tych założeń zrealizować, bo wyszarpaliśmy kilka piłek - przypomniał trener.
Zabrakło jednak kropki nad "i". - Kuba Dłoniak wjeżdżał pod kosz na swoją lewą rękę, ale nie trafił. Gdyby tak się stało, a jeszcze byłaby akcja "dwa plus jeden", to może mogłoby być inaczej. Nie ma co gdybać. Miał otwartą pozycję, ale nie trafił - zakończył Kamiński.