Michał Michalak: To nie ja jestem głównym sprawcą tego zamieszania

Nie milkną echa sprawy związanej z przepychanką pomiędzy Elijahem Johnsonem a Michałem Michalakiem. - Czułem, że byłem pociągnięty za nogę - podkreśla gracz Trefla Sopot.

- Nie ma co roztrząsać tej sprawy, ale z mojej perspektywy wygląda to tak, że on mnie specjalnie pociągnął za nogę. Trudno kogoś ciągnąć za nogę niespecjalnie… - mówi w rozmowie z naszym portalem Michał Michalak.

Przypomnijmy, że na początku czwartej kwarty meczu Trefla Sopot z Rosą Radom Elijah Johnson złapał za kostkę w powietrzu Michała Michalaka, powodując jego upadek. Gracz upadł z dużą siłą na parkiet, ale szybko podniósł się z boiska i odepchnął gracza z Radomia. Po krótkiej naradzie zarządzono, że Michalak musi opuścić boisko. Gracz z Sopotu ma na tę sytuację swój punkt widzenia.

Nie uważam, żebym był głównym sprawcą tego zamieszania. Czuję się bardziej poszkodowanym niż winnym. Sędziowie nie zauważyli tej sprawy, ale nie ma co roztrząsać tej decyzji - podkreśla 20-latek, który najprawdopodobniej będzie musiał zapłacić karę za dyskwalifikację. Zgodnie z regulaminem Michalak będzie musiał wpłacić do kasy ligi trzy tysiące złotych.

- Nie ma jeszcze oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Jeżeli będzie nałożona na mnie kara to wówczas będziemy z klubem myśleć, co zrobić - ocenia Michalak, który nigdy wcześniej nie został ukarany podobnym przewinieniem. - Powiem więcej, nigdy nie otrzymałem nawet przewinienia technicznego w ekstraklasie. To pierwsze takie zdarzenie w mojej karierze - zaznacza zawodnik.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)