Michał Fałkowski: Wiesz jak reagowałem na twoje ciągłe nietrafione rzuty przez całe spotkanie?
Danilo Mijatović: Nie wiem, ale mogę się tylko domyślać... Ale zaraz, nie przez cały mecz przecież!
Tak, to prawda. Tymi dwiema minutami w końcówce meczu chyba odkupiłeś całą swoją wcześniejszą winę i nietrafione rzuty... (od stanu 61:58, Serb zdobył pięć punktów - przyp. red.)
- Na pewno były to bardzo ważne rzuty i cieszę się, że wpadły. Generalnie wiem, że nie grałem dobrego spotkania, ale bardzo, ale to bardzo cieszę się, że umiałem znaleźć się na dobrej pozycji w najważniejszym momencie i zdobyć ważne punkty.
[b]
Myślałeś w trakcie meczu o tych wcześniejszych pudłach?
[/b]
- Czy myślałem? Starałem się nie myśleć. To jest jednak koszykówka i czasami składasz się do rzutu, ale coś nie jest tak, jakbyś chciał. A to piłka się wykręci raz, drugi i wkrada się nerwowość. Starałem się nie myśleć o tych wcześniejszych rzutach, zwłaszcza wówczas, gdy rzucałem w końcówce. Skupiałem się na tym, by trafić.
Gdybyś nie trafił, stałbyś się, mówiąc oczywiście potocznie, wrogiem numer jeden we Włocławku.
- Ale trafiłem (śmiech)! Przyznam się do jednej rzeczy. Kiedy jest taki mecz jak ten w Słupsku, gdy nie trafiam tak, jakbym chciał, cały czas staram wyizolować od tego, co się już stało. Nastawiam się bowiem na to, że być może za chwilę będę miał kolejną szansę, którą już trzeba będzie wykorzystać. I tak też się stało właśnie w Słupsku. Można powiedzieć, że jestem zimnokrwisty i zachowuję chłodną głowę w trudnych momentach (śmiech).
Czujesz się bohaterem meczu?
- Nie, w żadnym wypadku. Ktokolwiek by nie był na moim miejscu, zrobiłby to samo. Myślę jednak, że jako zespół zasłużyliśmy na naprawdę miłe słowa po tym pojedynku. Bez dwóch zdań wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
To zwycięstwo jest bardzo ważne dla Anwilu...
- Oczywiście. Przygotowywaliśmy się do tego meczu bardzo, ale to bardzo solidnie. Trenowaliśmy warianty gry obronnej przez cały tydzień i z tego, co mogę powiedzieć na szybko po meczu, to twierdzę, że zagraliśmy bardzo skuteczne spotkanie pod względem taktycznym. Dobrze wykorzystaliśmy fakt, że w szeregach Energi Czarnych zabrakło kluczowego środkowego i wygraliśmy mecz, który był dla nas bardzo ważny. Dzięki niemu zachowaliśmy wysokie miejsce w tabeli.
[b]
Wiesz, że jesteście pierwszym zespołem ligi, który ograł Energę Czarnych Słupsk w ich własnej hali w tym sezonie?
[/b]
- Tak, wiem, że nie udało się to nawet Stelmetowi Zielona Góra czy Treflowi Sopot. To super uczucie. Mogę powiedzieć bez zbytniej przesady, że jestem dumny z mojego zespołu. I powtórzę - wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
Teraz trzeba przedłużyć tę serię...
- Dokładnie. Mamy dwa pojedynki w domu i musimy ten fakt wykorzystać. Jeśli wygramy i z Rosą, i ze Śląskiem to naprawdę w świetnym stylu zakończymy ten rok. Ale nie wybiegajmy tak mocno w przyszłość. Teraz najważniejsze są treningi przed meczem z Rosą.