Koszykarze Anwilu Włocławek nie przegrali żadnego z ostatnich czterech meczów ligowych, więc do pojedynku z Rosą Radom przystąpią w doskonałych humorach. Po raz ostatni Rottweilery znalazły pogromcę 18 listopada, a był nim Stelmet Zielona Góra. Od tamtego czasu minął zatem ponad miesiąc.
- Na pewno jesteśmy w formie. To było widać we wcześniejszych spotkaniach z przeciwnikami nieco słabszymi, a także w starciu z Energą Czarnymi Słupsk. Na pewno chcemy podtrzymać zwycięską passę i wygrać ten mecz u siebie. W ten sposób zrobilibyśmy zarówno sobie, jak i kibicom, nie lada prezent na święta - mówi Mikołaj Witliński, skrzydłowy Anwilu.
[i]
- Ostatnio złapaliśmy dobry rytm na treningach, co przekłada się na mecze. Do meczu z radomianami przygotowywaliśmy się naprawdę ciężko, ale myślę, że również bardzo skutecznie. Znamy ich słabe strony, wiemy jak grać, by to wykorzystać[/i] - dodaje młody zawodnik.
Kilka tygodni temu Witliński stał się pewnym punktem rotacji Anwilu. W trzech meczach (Stelmet, Stabill Jezioro, Polpharma) grał przeciętnie aż 15 minut. Z Kotwicą wyszedł jednak na parkiet jedynie na pięć minut, zaś w Słupsku zagrał tylko trzy. Młody koszykarz Anwilu z pewnością solidnie przygotowywał się do meczu z Rosą, licząc na występ przeciwko swojemu koledze z młodzieżowej reprezentacji Polski, Damianowi Jeszke. Do pojedynku obu graczy w Hali Mistrzów jednak nie dojdzie.
- Bardzo liczę, że trener znowu mi zaufa i zagram więcej minut, ale jak będzie, zobaczymy. Na pewno jednak nie zagram przeciwko Damianowi, bo on akurat jest chory i z tego co mi wiadomo, nie wystąpi w tym spotkaniu - kończy Witliński.