Podopieczni Miodraga Rajkovicia w niedzielę okazali się wyraźnie słabsi od Trefla Sopot. Zgorzelczanie przegrali 74:85, będąc gorszym w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Warto zaznaczyć, że tylko sześciu zawodników w ekipie wicemistrza Polski punktowało w tym spotkaniu. Najwięcej oczek zgromadził J.P. Prince (18), z kolei 17 dołożył jego rodak - Tony Taylor, który był jedynym nominalnym rozgrywającym w tym spotkaniu. Zawiódł Filip Dylewicz, który trafił zaledwie dwa z dwunastu oddanych rzutów!
- Musimy jeszcze mocniej walczyć na parkiecie i zostawiać więcej sił. W tym meczu okazało się, że za mało byliśmy zaangażowani. Chociaż było widać, że jak przyspieszaliśmy to nasza gra wyglądała dobrze i potrafiliśmy ustać Treflowi. Jednak zdarzały się przestoje i to gospodarzy wykorzystali. W kolejnych meczach musimy po prostu grać szybciej i to przyniesie efekty - przekonuje Damian Kulig, podkoszowy PGE Turowa, który zdobył 14 punktów.
Zgorzelczanie już w czwartek zmierzą się z AZS Koszalin. Do tego meczu gracze Rajkovicia najprawdopodobniej przystąpią bez Michała Chylińskiego oraz Nemanji Jaramaza, którzy narzekają na urazy.
- Musimy grać tym, co mamy. Nie ma co zwalać na kontuzje. Staramy się dawać z siebie wszystko, mimo że tego pełnego składu nie ma. Trzeba się w końcu przełamać i zacząć grać naszą koszykówkę - zaznacza Damian Kulig.