Na początku warto przybliżyć jeden fakt - to właśnie w Trójmieście (na meczu z Asseco Gdynia) trener Miodrag Rajković otrzymał pytanie o tzw. "aferę kolanową". Przypomnijmy, że jakiś czas temu były trener przygotowania motorycznego PGE Turowa Zgorzelec - Adrian Markowski zarzucił, że w poprzednim sezonie Miodrag Rajković polecił mu przeprowadzenie treningu, który w konsekwencji zniszczyłby kolana Łukaszowi Wichniarzowi. Wówczas serbski szkoleniowiec odpowiedział: - Nie będę nic komentował, bo nie ma czego. Na konferencjach pomeczowych spodziewam się, że ludzie będą mnie pytać o postawę drużyny, a nie takie tematy pozaboiskowe. Jeśli oczekujecie ode mnie komentarza to... jego nie będzie, bo nie będę się zniżał do pewnego poziomu - twierdził wówczas opiekun PGE Turowa Zgorzelec.
Trener Rajković nie zapomniał tego faktu, że to właśnie w Trójmieście zadano mu to pytanie, bo pod sam koniec konferencji po meczu z Treflem Sopot zwrócił się do dziennikarzy. - Nie wierzę! Nie ma żadnych pytań o sprawę związaną z Markowskim i Wichniarzem? Wszystko jest wiadome? Może coś powtórzyć, wytłumaczyć? - mówił wyraźnie zdenerwowany opiekun PGE Turowa Zgorzelec, który po chwili dodawał: - Chcę was nieco sprowokować, bo wiem, że bardzo lubicie pisać o tej sprawie to, co wam się podoba - podkreślał Rajković.
Zgromadzeni dziennikarze byli nieco zaskoczeni tym faktem, bo wielu z nich tak naprawdę zapomniało o tej sprawie i koncentrowało się na spotkaniu z Treflem Sopot.
[/b]
pewnie wszystko rozejdzie się po kościach i nikt nie poniesie konsekwencji.