W samej końcówce gdynianie kompletnie się jednak pogubili. Piłkę tracił A.J. Walton, Piotr Szczotka mylił się spod kosza, z kolei Sebastian Kowalczyk trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych. Te błędy skrzętnie wykorzystali gospodarze, którzy za sprawą Odeda Brandweina, Seka Henry'ego oraz przede wszystkim LaceDariusa Dunna doprowadzili do dogrywki, w której okazali się już wyraźnie lepsi.
- W tym meczu zagraliśmy 39 minut naprawdę dobrej koszykówki, ale w samej końcówce popełniliśmy bardzo proste błędy. W ostatniej minucie namnożyły się te błędy, co ostatecznie zadecydowało o naszej porażce - mówi David Dedek, szkoleniowiec Asseco Gdynia.
Trener gdyńskiej drużyny znów mógł liczyć na A.J. Waltona, który zdobył 22 punkty. Z dobrej strony pokazali się także Przemysław Frasunkiewicz oraz Fedor Dmitriev. Obaj łącznie uzyskali 38 oczek. Nieco gorzej spisali się gdyńscy środkowi - Roman Szymański przebywał na parkiecie 12 minut, z kolei Ovidijus Galdikas tylko sześć. Poniżej swoich średnich zagrał także kapitan - Piotr Szczotka (sześć punktów, dziewięć zbiórek).
- Mieliśmy duże problemy ze zbiórką w obronie, bo gospodarze zebrali 11 piłek z naszej tablicy, co na pewno dobrym wynikiem nie jest. Kontrolowaliśmy wydarzenia podczas tego meczu, ale fatalna końcówka zaważyła o naszej porażce - podkreśla David Dedek.