Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Najważniejsze, że wygraliśmy i jesteśmy w "szóstce". Dobrze się ułożyły dla nas inne wyniki. Po tym słabszym początku z powodu kontuzji czułem dużą presję na sobie. Przez 13 lat tutaj jeszcze nigdy nie zawiodłem i zawsze osiągałem wyznaczony cel, choćby ten minimalny. W tym sezonie było bardzo trudno, bo do rundy rewanżowej przystępowaliśmy z zaledwie czterema zwycięstwami. Czułem odpowiedzialność, że trzeba zrobić wszystko, żeby wejść do "szóstki". Rozgrywanie ligi w ten sposób to mój pomysł. Przeforsowałem układ tego sezonu, a mało brakowało i byśmy nie weszli do kolejnego etapu. Teraz mamy kapitalny układ, bo w drugiej rundzie kolejne 10 spotkań. Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać w Koninie i z 10 zwycięstwami będziemy mieli tylko punkt straty. Piąte miejsce jest idealne, żeby zaatakować czwórkę. Kasia (Dźwigalska - dop. red.) również nie zawiodła przez tyle sezonów razem ze mną. Cieszę się, że jest tutaj nadal, jako kapitan i prezentuje dobrą formę. Osiągnęliśmy minimum i będziemy starać się walczyć wyżej.
Wadim Czeczuro (trener Riviery Gdynia): Gratulacje dla Gorzowa za wygrany mecz i awans do "szóstki". Cóż mogę powiedzieć? Zespół Gorzowa zrobił 24 zbiórki na tablicy przeciwnika i to wszystko wyjaśnia. My rzuciliśmy 71 punktów na wyjeździe, więc atak nie wyglądał tak źle. Gorzej było z obroną. Tutaj mogę dziewczyny usprawiedliwić, ponieważ dużo sił zostawiliśmy w poprzednim meczu, a dzisiaj zagraliśmy niemal od razu po wyjściu z autobusu po sześciogodzinnej podróży. Patrząc po statystykach widać, że walczyliśmy. Bardzo trudno wygrać mecz przy tylu zbiórkach rywala i z tak dobrze grającą Chineze Nwagbo. Musimy na to zwrócić uwagę. Zawsze my mieliśmy więcej zbiórek w ataku. Do tego zaledwie dwie "trójki" i to załatwiło sprawę. Jestem jednak dumny z dziewczyn, bo biliśmy się do końca. Troszkę nam zabrakło, bo mogliśmy się przełamać.
Katarzyna Dźwigalska (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Cieszymy się wszyscy, że jesteśmy w "szóstce", ale sezon się jeszcze nie skończył. Mamy jeszcze o co walczyć. Myślę, że nie złożymy broni i pokażemy, że potrafimy grać w koszykówkę. Po tym słabym początku mamy jeszcze trochę do udowodnienia. W tym meczu grałyśmy falami, ale liczy się wynik końcowy. Mamy wciąż dużo do poprawienia, ale do najważniejszych spotkań jeszcze jest trochę czasu. Podejmiemy walkę z najlepszymi. Dziękujemy kibicom za wsparcie i doping i zapraszamy na kolejne mecze. Jako kapitan, obiecuję, że damy z siebie wszystko i będziemy walczyć do końca.
Dominika Miłoszewska (Riviera Gdynia): Jadąc na ten mecz chciałyśmy walczyć tak, jak w pierwszym meczu. W pierwszej połowie byłyśmy nieco ospałe. Może z powodu podróży i dekoncentracji. W drugiej połowie chcieliśmy gonić zespół z Gorzowa, ale zbiórki w ataku AZS-u nas zniszczyły i nie byłyśmy w stanie nic zrobić.