Z perspektywy czasu śmiało można powiedzieć, że transfer A.J. Waltona było świetnym posunięciem działaczy Asseco Gdynia. Mimo że Amerykanin ma dopiero 23 lata, to w wielu meczach jest liderem z prawdziwego zdarzenia swojego zespołu. Absolwent uczelni Baylor świetnie wpasował się w gdyńską ekipę, rozumie się zarówno z trenerem Davidem Dedkiem, jak i kolegami z drużyny. Opiekun Asseco niemal w każdym meczu może na niego liczyć.
Nie inaczej było w spotkaniu z Anwilem Włocławek. Co ciekawe Amerykanin grał w tym meczu prawdopodobnie ze złamanym palcem, a i tak był pierwszą opcją w ataku. Rozgrywający spędził na parkiecie aż 35 minut, w ciągu których zdobył co prawda tylko osiem punktów, ale rozdał aż 14 asyst! Dołożył do tego sześć zbiórek oraz dwa przechwyty.
Dzięki tym wynikom Amerykanin awansował na pierwszą lokatę wśród najlepiej podających (średnia 6,5 na mecz). Walton zajmuje się też drugie miejsce wśród strzelców (16,2) oraz przechwytujących (2,8).
Walton zapewnia, że w Polsce czuje się świetnie i nie zamierza szybko rozstawać się z naszym krajem. - Nie wiem, gdzie będę grał za kilka lat, ale Gdynię będę wspominał bardzo ciepło. Lubię to miasto, tę drużynę i tych kibiców. Jeśli będę mógł tu zostać, to tak zrobię - zaznacza na naszych łamach amerykański rozgrywający, który przy okazji dodaje, że uwielbia "prowadzić" interakcję z trybunami. W Gdyni kibice szybko go pokochali, czy w Tarnobrzegu "uciszy" widownię?
- Lubię grać przy dużej publiczności. Zwłaszcza na wyjeździe, gdzie kilkoma celnymi rzutami możesz uciszyć tych wszystkich ludzi - zapewnia Walton.