Ostatnia akcja koszalinianin mogła się zakończyć zupełnie inaczej, gdyby Sek Henry zdecydował się na akcję indywidualną. Amerykanin wybrał jednak Artura Mielczarka, który chybił rzut z rogu boiska, chociaż pozycję miał całkiem niezłą.
- Ale mamy pecha... - stwierdził załamany rozgrywający AZS Koszalin, który po chwili dodawał: - Podawałem, ponieważ Mielczarek był na wolnej pozycji. Prawda jest taka, że jak biegłem to zauważyłem, iż pod koszem jest dość ciasno i mógłbym się tam nie zmieścić, dlatego podjąłem taką decyzję. Wydaje mi się, że mógł on jeszcze wykonać kozioł i położyć piłkę na obręczy, ponieważ skupiłem uwagę obrońców na swojej osobie i de facto miał on wolną drogę do kosza. Uważam, że podjąłem słuszną decyzję - podkreślał Sek Henry.
- Wiem, że mogłem zrobić wsad albo rzucić nad obrońcami, ale uważam, że zagrałem po prostu zespołowo, tak według zasad koszykarskich. Wyobrażam sobie, co ludzie mówiliby, gdybym nie podał i nie trafił. Wówczas by się zaczęło gadanie, że jestem indywidualistą - zaznaczał Henry.
Mielczarkowi,Wołoszynowi,dać ostatnią szansę Harrisowi,Sykesowi,pomyśleć co dalej z Laboviciem.Bez Polaków daleko nie zajadą.W tym momencie Czytaj całość