Gospodarze przez ponad dwie kwarty gonili rywali i na początku czwartej odsłony objęli jednopunktowe prowadzenie. Wynik do ostatnich sekund oscylował w okolicach remisu, przy wyniku 79:79 nie trafił Patryk Pełka i konieczna była dogrywka. - Byliśmy blisko, ale to było mniej więcej jak lizanie loda przez szybę. Czuliśmy szansę zwycięstwa, ale nie skosztowaliśmy go. Akcja była rozegrana perfekcyjnie, bo graliśmy długą akcję i rzut był w ostatniej sekundzie. Gdyby udało się trafić ten rzut, to praktycznie nie zostawilibyśmy drużynie przeciwnej możliwości na oddanie rzutu i byłoby wszystko pozamiatane. Nie udało się trafić i możemy powiedzieć, że nas pozamiatali - ocenia Dominik Derwisz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Po raz drugi w obecnym sezonie Wikana Start doprowadził do dogrywki w starciu z liderem. W listopadzie ubiegłego roku lublinianie minimalnie ulegli MOSiR-owi PBS Bank KHS Krosno. Tym razem okazali się gorsi od Polskiego Cukru SIDEn, choć wysoko zawiesili poprzeczkę przed rywalem. Lubelska ekipa w kluczowym momencie dogrywki była na bakier ze skutecznością, co wykorzystała toruńska drużyna. - Chcieliśmy utrzeć nosa drużynie przeciwnej. Całe sklepienie niebieskie na nas się zwaliło, przyjechały galaktyczne gwiazdy. Gracze, którzy u rywali w ogóle nie łapią się do wyjścia, w innych drużynach byliby graczami piątkowymi. Wygrana z taką drużyną dałaby nam ogromną satysfakcję. Zawodnicy nie są zadowoleni, że graliśmy ładny mecz i dostaliśmy w papę. Oni są wkurzeni i załamani. Była szansa, żeby wygrać i to nas boli - podkreśla szkoleniowiec.