Koszykarze PTG Sokoła Łańcut wreszcie pokazują na co ich stać. Po słabszej pierwszej rundzie wydaje się, że zespół z Podkarpacia złapał wreszcie odpowiedni rytm. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego w ostatniej kolejce okazali się lepsi od WKK ProBiotics Wrocław i była to już ich czwarta wygrana z rzędu. - Takiego meczu się spodziewaliśmy. WKK to bardzo mocny zespół, oparty przede wszystkim na młodych chłopakach. W składzie mają wielu mistrzów Polski juniorów, do tego kilku doświadczonych zawodników i to sprawia, że bardzo ciężko gra się z takim zespołem. Nastawiałem swoją drużynę na to, że będzie to typowy mecz walki i tak właśnie było. Dobrze zaczęliśmy, potem 10 punktami przegraliśmy drugą kwartę i była nerwówka do samego końca. Cieszę się niezmiernie, bo nasz plan został wykonany. Przy tych koszykarskich szachach udało nam się wygrać dwumecz jednym oczkiem co sprawia, że w przypadku równej ilości punktów w tabeli wyprzedzimy WKK - analizuje trener Sokoła.
W meczu z beniaminkiem łańcucianie świetnie rozegrali końcówkę. Mimo że wygraną mieli już zapewnioną, to ostatnie kilkanaście sekund walczyli o to, by odrobić siedem punktów straty z pierwszego meczu. Ostatecznie sztuka ta się udała i gospodarze wygrali 82:74. - Bardzo mnie to cieszy, że te akcje zostały wykorzystane. To się może przydać w przyszłości. Taka sama końcówka była w Jaworznie. Na cztery sekundy przed końcem przy naszym prowadzeniu rzucili nam trójkę i po czasie i rozrysowanej akcji zdobyliśmy zwycięskie punkty. Zespół z Jaworzna miał jeszcze dwie sekundy, ale nie trafił. Zrealizowaliśmy w tej ostatniej akcji założenia obronne. Niezmiernie mnie to cieszy, że to tak wyszło w tych dwóch meczach. Gracze byli skoncentrowani do samego końca. To przełożyło się na zadowalające nas wyniki - przyznaje Kaszowski.
Kolejnym rywalem łańcucian będzie MKS Dąbrowa Górnicza. W pierwszym, bardzo wyrównanym meczu górą okazali się zawodnicy Wojciecha Wieczorka, którzy wygrali w Łańcucie zaledwie jednym oczkiem. - Przed nami kolejny ciężki teren do zdobycia. Drużyna z Dąbrowy Górniczej to od kilku już lat kandydat do awansu. Od wielu lat to czołowy zespół naszej ligi. Mają wielką moc, zwłaszcza wśród graczy podkoszowych. Myślę, że właśnie tam będą chcieli wykorzystać swoje przewagi - dodaje opiekun Sokoła.
Wąska rotacja wśród zawodników podkoszowych to największy problem Dariusza Kaszowskiego. W Dąbrowie Górniczej prawdopodobnie nie zagra jeszcze Piotr Miś, który wciąż leczy uraz. - Na pewno przydałby się nam już w tym meczu właśnie ze względu na zniwelowanie różnicy warunków fizycznych. Jeśli jeszcze nie zagra to trudno, będziemy walczyć tym składem, który mamy. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Jedziemy powalczyć o kolejne zwycięstwo - mówi trener łańcucian.