Po odejściu Kamila Gawrzydka w składzie zespołu z Łańcuta nie ma tak naprawdę typowego centra. Niebawem na parkiet powinien wrócić Piotr Miś, który może być solidnym wzmocnieniem strefy podkoszowej. - Nie mamy tak naprawdę rasowego centra, czy w ogóle gracza podkoszowego. Na pewno staramy się jakoś niwelować nasze braki centymetrów czy kilogramów i myślę, że póki co całkiem nieźle nam to wszystko wychodzi. Pomagamy sobie w obronie i jest ok - mówi Tomasz Pisarczyk.
Ostatnie udane mecze są najlepszym dowodem na to, że koszykarze PTG Sokoła Łańcut zapomnieli już o niezbyt dla nich udanej pierwszej rundzie. W swoim ostatnim meczu okazali się lepsi od beniaminka zaplecza ekstraklasy - WKK ProBiotics Wrocław. - Myślę, że o wygranej zdecydowała dobra koncentracja. Do końca wiedzieliśmy o co walczymy i to dało nam pozytywny efekt. Chcieliśmy nie tylko wygrać, ale wygrać wyżej niż siedmioma punktami, by odrobić różnicę z pierwszego spotkania. W końcówce zrobiliśmy wszystko tak, jak chciał trener. Wszystko zostało zrealizowane tak, jak sobie to rozrysowaliśmy. Fajnie, że udało się wygrać i to tyle, ile powinniśmy - analizuje Pisarczyk.
W pierwszej części rozgrywek podopiecznym Dariusza Kaszowskiego brakowało szczęścia w końcówkach. Ostatnio los jednak sprzyja Sokołowi i to on wygrywa zacięte i wyrównane mecze. - Na pewno było to coś nowego. Można powiedzieć, że te końcówki to były takie koszykarskie szachy. Przeciwko WKK nie wiem ile te ostatnie 20 sekund trwało. To była końcówka rodem z NBA, gdzie trenerzy mają do dyspozycji nieskończoną liczbę czasów - przyznaje podkoszowy Sokoła.
Kolejnym rywalem łańcucian będzie MKS Dąbrowa Górnicza. W pierwszej rundzie po nerwowym spotkaniu górą okazali się gracze Wojciecha Wieczorka, którzy wygrali na Podkarpaciu zaledwie punktem. - Na pewno chcemy przedłużyć naszą zwycięską passę. Nie ukrywam, że tam gra się wyjątkowo ciężko. To jest mocny i twardo grający zespół. U nas przegraliśmy z nimi i to jeden z tych meczów, których nam najbardziej szkoda. Będziemy chcieli tam pojechać i wygrać - mówi podopieczny trenera Kaszowskiego.