Dusan Katnić: Pałałem żądzą rewanżu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dusan Katnić zagrał najlepsze spotkanie w sezonie i poprowadził Anwil Włocławek do zwycięstwa nad AZS Koszalin. - Pałałem żądzą rewanżu, bo w pierwszym meczu z nimi doznałem kontuzji - mówił gracz.

Możemy to napisać po raz pierwszy w tym sezonie: Dusan Katnić zaprezentował się dokładnie tak, jak w okresie przedsezonowym, kiedy był liderem Anwilu Włocławek. Serb nie tylko zagrał na pozytywnej skuteczności (7/12 z gry), ale również zanotował siedem asyst. Po zakończeniu spotkania, nie chciał jednak komentować swojej postawy na parkiecie. - Nie będę siebie oceniał, poproszę drugie pytanie - powiedział zawodnik.

Skoro więc nie zamierza siebie ocenić, my zrobimy to za niego. Serbski rozgrywający już po dziesięciu minutach miał na swoim koncie 10 punktów. Imponował przebojowością, kontrolą piłki i agresywnością. Wreszcie grał tak odważnie, jak przed sezonem, co przełożyło się na efektywność: swoje pierwsze pudło z gry zanotował dopiero w drugiej kwarcie, przy szóstej próbie. Dodatkowo, zdobył siedem z 16 oczek drużyny w ostatniej odsłonie, pewnie egzekwując rzuty wolne.

[i]

- To nie było łatwe spotkanie. Doskonale wiedzieliśmy, że będzie ciężkie ze względu na krótką ławkę, jaką obecnie mamy po wypadnięciu Keitha Clantona. Dlatego zależało nam tak mocno na dobrym wejściu w mecz. Wiedzieliśmy, że jak na początku nie wypracujemy sobie wysokiej przewagi, później może być trudniej, bo sił zacznie ubywać. Na szczęście już w drugiej kwarcie mieliśmy nawet 20 punktów na naszą korzyść[/i] - komentował zawodnik.

Jeszcze na początku trzeciej kwarty Anwil prowadził 46:23, ale następnie zaczął tracić przewagę. W pewnym momencie zmalała ona do siedmiu (62:55), a w samej końcówce nawet do czterech oczek (72:68).

- Nie jest łatwo utrzymać tę samą intensywność przez 40 minut, gdy gra się w okrojonym składzie. Pod koniec meczu musieliśmy nieco zmienić nasz system gry w defensywie, ale na szczęście się udało - dodawał Katnić.

Jak się okazuje, starcie z AZS było dla Serba sprawą honorową. W pierwszym starciu obu zespołów zawodnik nie dokończył meczu ze względu na uraz kolana i Anwil przegrał w Koszalinie 66:70. - Można powiedzieć, że pałałem żądzą rewanżu, bo w pierwszym pojedynku doznałem kontuzji. Moi koledzy walczyli do upadłego, a ja siedziałem na ławce i mogłem tylko patrzeć. Miałem więc z Koszalinem rachunki do wyrównania, dlatego podwójnie cieszę się z wygranej - zakończył Serb.

[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/url][/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)